Linoryty Anety Pliszki urzekają nie tylko precyzją wykonania, ale też subtelnością i delikatnością.
aktualizacja" >
Linoryty Anety Pliszki urzekają nie tylko precyzją wykonania, ale też subtelnością i delikatnością.
Na pozór wszystkie są podobne, bo przecież "nudnie" czarno-białe. Gdy jednak przyjrzymy się im bliżej, okazuje się, że niektóre mają w sobie taki ładunek emocji, iż muszą wisieć osobno. Inne pięknie kontrastują z sąsiadami. Mniejsze i duże, oprawione w czarne ramki różnej grubości, okalające linoryt i białe passe-partout, prezentują się niezwykle elegancko.
Pierwszy linoryt - przedstawiający drzewo - Aneta Pliszka wykonała, mając 12 lat. Do dziś ma matrycę, z której odbiła później tę pracę.
Żartuje, że wybrała linoryty z powodów czysto pragmatycznych. Bo płytki linoleum z łatwością mieszczą się pod pachą. By wykonać jedną taką pracę, potrzebuje dłutka i... "kawałka podłogi", czyli linoleum. "Dłubanie" i "rycie" jednej pracy w stosunkowo miękkim materiale zajmuje jej kilka dni. Kropeczki, które "dziubie" dłutkiem, w zależności od natężenia nakłuć, pięknie oddają odcienie szarości.
Paradoksalnie, mimo iż linoryty są czarno-białe, Aneta Pliszka wykonuje je z taką wrażliwością, że "widać" na nich całą paletę kolorów.
Prace Anety Pliszki można oglądać w Galerii Teatralnej Centrum Kultury i Sztuki w Siedlcach do 2 października. Wstęp bezpłatny. (Ana)
najstarsze
najnowsze
popularne