Z Magdaleną DANIEL rozmawiamy w przededniu inauguracji roku akademickiego na UPH.
Magdalena Daniel
Z Magdaleną DANIEL rozmawiamy w przededniu inauguracji roku akademickiego na UPH.
Pani Magdo, kampania w toku, a tymczasem na siedleckich ulicach nie widać żadnych pani plakatów ani banerów.
To prawda. I nie planuję jakiejś ich oszałamiającej ilości. Przy każdych wyborach raziło mnie - jako mieszkanki - oblepianie całego miasta wizerunkami kandydatów. To strasznie namolne. A skoro sama tego nie lubię, to też nie będę zamęczać innych.
W ogóle ich nie będzie?
Z plakatów i banerów całkowicie nie rezygnuję, ale nie będzie też ich dużo. Nie jest moją ambicją, by wisieć na każdym płocie. Jak pamiętamy, przed czterema laty obwieszano banerami nawet siedleckie zabytki i cmentarze, co uważam za niegodne. Chciałabym tego uniknąć. Poza tym nasz komitet wyborczy dysponuje wyłącznie pieniędzmi pochodzącymi od kandydatów i sympatyków. Nie ma tu ani złotówki z partyjnych środków i ani grosza z pieniędzy podatników. To co mamy staramy się wydawać z rozwagą.
Zatem na co?
Na coś, co pozostanie znacznie dłużej w naszym mieście, niż tylko makulatura z plakatów i ulotek. Po każdej kampanii siedleckie ulice pełne są takich śmieci. Nie podoba mi się to i wolałabym tego uniknąć. Dlatego stawiam na inne, znacznie bardziej wartościowe działania. W najbliższą środę odbędzie się uroczysta inauguracja roku akademickiego Uniwersytetu Przyrodniczo - Humanistycznego. Tegoroczny Gaudeamus zbiega się z półwieczem działalności uczelni. Chcę z tej okazji przekazać społeczności akademickiej Siedlec prawdziwy skarb.
Brzmi intrygująco. Co to będzie?
Jeden z nielicznych ocalałych tomów z biblioteki Aleksandry Ogińskiej z jej odręcznym podpisem na stronie tytułowej. Ta księga to prawdziwy biały kruk. To siódmy tom "Histoire moderne des Chinois, des Japonois, des Indiens..." autorstwa Charlesa Rollina, wydany w 1760 roku w Paryżu. Księga jest oprawiona w pełną skórę ze zdobionym sześciopolowym grzbietem. W polach wolnych ma złocone motywy florystyczne, a pod oznaczeniem tomu superekslibris – monogram Aleksandry Ogińskiej „A. O.”. Zaś na stronie tytułowej jej własnoręczny podpis: „Alex: Oginska Gr: G: de Lith:”.
Skąd wiadomo, że jest to podpis księżnej Ogińskiej?
Urszula Głowacka-Maksymiuk w wydanej przed piętnastoma laty pracy: „Aleksandra z Książąt Czartoryskich Ogińska” wspomina, że księżna miała w zwyczaju podpisywać swe książki na stronie tytułowej. Niestety, do naszych czasów niewiele ich przetrwało. We wszystkich siedleckich instytucjach znajdują się tylko dwa egzemplarze pochodzące z biblioteki Aleksandry Ogińskiej. Mamy je w Muzeum Regionalnym. To dokładnie tom 21 i 22 pracy Charlesa Rollina. Co ciekawe, w największej polskiej bibliotece – Bibliotece Narodowej w Warszawie – nie ma ani jednej księgi ze zbiorów Ogińskiej.
Dlaczego więc chce pani zrobić taki prezent siedleckiej uczelni?
Jesteśmy miastem uniwersyteckim - co jest zdecydowanie zbyt mało podkreślane. Chciałabym w ten sposób docenić siedlecki uniwersytet. Długo walczono o jego powstanie, a teraz, gdy już go mamy, powinniśmy go wspierać i rozwijać - jego rozwój wzmacnia przecież rangę miasta. Tu chcę jeszcze zwrócić uwagę, że w zbiorach Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie znajdują się dwa tomy pracy Charlesa Rollina (tom 5. i 6.) i są to jedyne księgi z biblioteki Ogińskiej przechowywane w BUW. Od środy tom siódmy będzie należał do Uniwersytetu Przyrodniczo - Humanistycznego w Siedlcach.
Trzeba przyznać, że ofiarowywanie liczącego ponad dwa i pół wieku antykwarycznego skarbu to gest dość niespotykany w kampaniach wyborczych.
Cóż, nie wiem jaki będzie wynik tych wyborów, ale za to wiem już, że coś pamiętnego po nich w Siedlcach zostanie. Tak rozumiem patriotyzm lokalny. Cieszę się, że mogę mieć ten drobny wkład w budowanie historii miasta oraz, że pozostanie po tej kampanii wyborczej coś istotniejszego, niż marne wspomnienie plakatów na płotach. Są rzeczy dużo od nich wartościowsze.