Z byłym prezydentem Siedlec Wojciechem Kudelskim rozmawia Mariola Zaczyńska.
Wojciech Kudelski fot. Aga Król
Z byłym prezydentem Siedlec Wojciechem Kudelskim rozmawia Mariola Zaczyńska.
Rządził Siedlcami przez 12 lat. Dla miasta to były dobre lata. Znany był z poczucia humoru, ale też zdecydowanej, twardej ręki.
O! Jaki piękny bujany fotel przed telewizorem...
- To córki. Siada w nim, gdy przyjeżdża.
A ja myślałam, że Pana. Teraz ma Pan już czas na oglądanie telewizji...
- Jakbym chciał, to bym posiedział i pooglądał. Na razie odpoczywam czynnie i załatwiam wszystkie prywatne sprawy. Tam w kącie stoi spakowana walizka. Lecę do wnuków do Australii. Spędzę z nimi święta.
Taka podróż po zakończeniu prezydentury ma wręcz symboliczny wymiar. To zamknięcie pewnego etapu?
- Chyba tak. Ale mam jeszcze sporo do zrobienia. Jestem przecież radnym sejmiku mazowieckiego.
Dwanaście lat kierowania miastem... Zapisał się pan w historii Siedlec jako jeden z najlepszych prezydentów.
- Wszystko przed nami, mogą być jeszcze lepsi.
O! I ten pana śmiech! Będzie mi go brakowało. Lubiłam to poczucie humoru i dystans do siebie. No i Pana wizje rozwoju miasta też.
- Jest pani podejrzanie miła. Bo to przecież pani nazwała mnie „Wojtek marzyciel”.
A Pan realizował konsekwentnie swoje wizje: stadion, park wodny... Szkoda, że zabrakło czasu na ciepłe baseny przy zalewie.
- Może następny prezydent je zrealizuje.
Wiele razy podkreślał Pan, że w roli gospodarza miasta bardzo przydało się inżynierskie wykształcenie. To gospodarskie spojrzenie zadecydowało wręcz o zmierzeniu się z poprzednim prezydentem Mirosławem Symanowiczem.
najstarsze
najnowsze
popularne