O końcu politycznych miłości, „wirtuozach ekonomii” z opozycji i perspektywie referendum z prezydentem Siedlec Andrzejem Sitnikiem rozmawia Mariola Zaczyńska.
Andrzej Sitnik fot. Aga Król
O końcu politycznych miłości, „wirtuozach ekonomii” z opozycji i perspektywie referendum z prezydentem Siedlec Andrzejem Sitnikiem rozmawia Mariola Zaczyńska.
Z pewnością prezydentura Andrzeja Sitnika nie należy do łatwych, bo w radzie miasta nie ma większości, a opozycja zwiera szyki. Jaki będzie ten rok w Siedlcach? Dziś prezentujemy spojrzenie Andrzeja Sitnika, w kolejnych numerach jego głównych oponentów: Macieja Nowaka (PiS) i Krzysztofa Chaberskiego (PO).
Czy da się miniony rok określić jednym słowem? Był optymistyczny czy rozczarowujący?
– Był szalenie trudny, ale zakończony sukcesem. Spłaciliśmy wszystkie należne zobowiązania, przeprowadziliśmy inwestycje za ponad 36 mln zł, zakończyliśmy rok mając prawie 1,5 mln zł na plusie, a jednocześnie zmniejszyliśmy zadłużenie w kapitale o blisko 7 mln zł.
Ale w starciu z radnymi niewiele sukcesów było. Radni bardzo się o to starali.
– A mimo to, mimo totalnego oporu i stawiania przeszkód, Siedlce odzyskują wiarygodność w oczach instytucji finansowych, a rok 2019 zamknęliśmy na plusie nie biorąc żadnego kredytu. Radni nie mówią o tym, jak dramatyczna była nasza sytuacja, gdy obejmowałem stanowisko prezydenta Siedlec. Mieliśmy tak fatalne wskaźniki finansowe, że gdyby nasze koszty wzrosły o milion złotych, miasto byłoby bankrutem, znaleźlibyśmy się nad przepaścią.
Teraz oddalamy się od przepaści?
najstarsze
najnowsze
popularne