Pan Jakub wsiadł 30 grudnia do autobusu linii 14 w Stoku Lackim. Chciał przejechać kilka przystanków, by spotkać się ze znajomym.
fot. Aga Król
Pan Jakub wsiadł 30 grudnia do autobusu linii 14 w Stoku Lackim. Chciał przejechać kilka przystanków, by spotkać się ze znajomym.
- Nie miałem w domu pieniędzy, a w autobusie nie można płacić kartą. Wziąłem więc drobne euro...
Skąd pomysł, aby za bilet płacić w euro?
- Dzień wcześniej kupowałem bilet w tym samym autobusie. Cena była podana w złotówkach i w euro. Pomyślałem, że MPK idzie z duchem czasu i umożliwia płacenie za bilety w obcej walucie – tłumaczy pan Jakub.
Kierowca jednak nie przyjął zapłaty w euro.
– Musiałem wysiąść z autobusu. Mogłem wezwać taksówkę, ale że to druga strefa, zapłaciłbym jak za zboże. Poszedłem więc do kolegi na piechotę – opowiada 24-latek.
Nie mógł jednak sobie darować, że odmówiono mu zapłacenia za bilet w euro. Zadzwonił do MPK ze skargą.
- Tłumaczyli, że nie mają takiej usługi, jak płatność w euro. Jak nie mają, skoro taka usługa jest na bilecie? Podali nawet kurs wymiany, że 4 zł to 1 euro. Więc muszą przyjąć taki nominał – argumentuje pan Jakub. - Kierowca tłumaczył, że ich wewnętrzne ustalenia są takie, że euro nie przyjmują, że można płacić tylko w złotówkach. A co mnie obchodzą ich wewnętrzne ustalenia, skoro widzę, co jest na paragonie?
W regulaminie MPK Siedlce nie ma słowa o tym, że w autobusach można kupić bilet płacąc w euro. Jak więc to możliwe, że w jednym z autobusów pojawił się taki paragon? W MPK tłumaczą to pomyłką producenta kas.
- W jednej z kas fiskalnych producent ustawił zmianę środka płatniczego ze złotówek na euro od 1 stycznia 2020 r. Było to przewalutowanie samoistne. My o tym nie mieliśmy pojęcia – wyjaśnia Bogdan Bala z działu eksploatacji siedleckiego MPK.
Zanim kasa fiskalna przełączyła się na przewalutowanie, usługa ta uruchomiła się automatycznie, drukując informację na biletach kilka dni wcześniej.
- Kasa w autobusie ma 10 lat. Zapewniam, że zamiana złotówek na euro była błędem modułu fiskalnego producenta. Może producent był nadgorliwy i myślał, że w 2020 r. będziemy w Polsce płacić w euro? – śmieje się Bogdan Bala. – Wyjaśnialiśmy pasażerowi, co się stało. Zauważmy, że w Polsce nie ma możliwości płacenia za usługi w obcej walucie.
Już 31 grudnia usterkę usunięto, by więcej nie drukowały się bilety z błędem. A czy wtedy kierowca mógł nie przyjąć euro od pana Jakuba? Zapytaliśmy o to prawnika.
- Jeżeli na paragonie zawarte zostało przeliczenie na euro, to oznacza, że sprzedawca formalnie dopuścił taką transakcję - słyszymy w Kancelarii Adwokackiej Andrzeja Szarki.
Czyli kierowca powinien przyjąć euro?
- Nie do końca. Taka sytuacja, w której na paragonie był przelicznik w euro, nie oznacza, że od razu oferta przewoźnika umożliwia płatność w euro. Powinno być to zawarte w regulaminie przewozów. A w regulaminie zapisu takiego nie ma.
Bogdan Bala podkreśla, że błąd natychmiast naprawiono. Zwraca też uwagę na jedną kwestię.
- Nawet przelicznik waluty był wadliwy. Obecnie 1 euro kosztuje ponad 4 zł.
najstarsze
najnowsze
popularne