...To znaczy, że musi być święto. A tego dnia łzy było widać w oczach nie tylko Zbigniewa Krasuskiego, którego rodzina ukrywała w czasie okupacji Żydów, płacąc za to najwyższą cenę.
...To znaczy, że musi być święto. A tego dnia łzy było widać w oczach nie tylko Zbigniewa Krasuskiego, którego rodzina ukrywała w czasie okupacji Żydów, płacąc za to najwyższą cenę.
Oczy zaszkliły się także tym, którzy wspominali Zofię Krasuską i jej 6-letniego synka Bogusia, zamordowanych za pomoc okazywaną Żydom.
Pamięć o nich została uhonorowana przez Instytut Pileckiego. Przy drodze powiatowej, tuż koło świetlicy wiejskiej w Tworkach (gm. Wiśniew) odsłonięto kamień z tablicą upamiętniającą rodzinę Krasuskich. To jedno z kilkunastu takich miejsc w Polsce, stworzonych w ramach projektu „Zawołani po imieniu” (kilka znajduje się w naszym regionie). Zapewne będą powstawały kolejne, bo nasza ziemia była świadkiem bardzo wielu podobnych wydarzeń, przejmujących grozą, ale świadczących jednocześnie o heroizmie, prawdziwym człowieczeństwie tych, którzy ratowali Żydów. Bo mieli świadomość, że kara może być tylko jedna.
Zbigniew Krasuski zna tamte dramatyczne wydarzenia z opowiadań ojca, Leona Krasuskiego. Zresztą, tylko w zarysie, bo ojciec niechętnie wracał do tamtego dnia. Nie chciał o nim mówić, bo trauma pozostała w min przez całe życie.
Więcej o tej dramatycznej historii i jej upamiętnieniu przeczytacie w najbliższym, papierowym wydaniu "TS".
najstarsze
najnowsze
popularne