Dorosły mężczyzna miał łzy w oczach. Bo obraz był apokaliptyczny. Dosłownie chodził po martwych pszczołach. W niektórych miejscach na podwórku tworzyły grubą warstwę.
fot. Pyt
Dorosły mężczyzna miał łzy w oczach. Bo obraz był apokaliptyczny. Dosłownie chodził po martwych pszczołach. W niektórych miejscach na podwórku tworzyły grubą warstwę.
Pszczelarz z gminy Olszanka w powiecie łosickim dosłownie w ciągu 2-3 godzin stracił to, na co pracował latami. Nie ulegało wątpliwości, że pszczoły zostały wytrute. Straty w pasiece były porażające. Zginęło 80 rodzin pszczelich.
W każdej jest średnio około 20 tysięcy tych pracowitych owadów. Można więc szacować, że zginęło grubo ponad milion pszczół. Padły przede wszystkim lotne robotnice. Owady, które pozostały w ulach, przeżyły, ale regeneracja rodzin, jeśli w ogóle się uda, potrwa wiele miesięcy. Straty dla środowiska naturalnego są niepowetowane.
CZŁOWIEK WRÓG
Z podobnymi sytuacjami, choć może nie w tak wielkiej skali, pszczelarze spotykają się niestety dość często. I zazwyczaj winowajcami okazują się ludzie. To rolnicy, sadownicy, czy też właściciele innych upraw w sposób niewłaściwy dokonują oprysków. Ich ofiarami są pszczoły. W podobnych sytuacjach bardzo trudno jednak udowodnić komuś winę. Takiego truciciela trzeba by złapać na gorącym uczynku czy też znaleźć świadków. W lokalnych środowiskach jest to jednak trudne.
najstarsze
najnowsze
popularne