Przedszkolny tłok

Łuków

0000-00-00 00:00:00 liczba odsłon: 2749

W Łukowie brakuje około 100 miejsc w publicznych przedszkolach. Placówki mają ustalone kryteria naboru, ale, jak informują dyrektorki przedszkoli, większość zainteresowanych spełnia wszystkie normy. Żeby ustalić skład poszczególnych grup, pedagodzy uciekli się do metody losowania dzieci. To oburza część rodziców.

– Zapytałam, czy losowanie dzieci, jako metoda rekrutacji, zapisana jest w statucie przedszkola – relacjonuje jedna z matek, która musiała z kwitkiem odejść z Przedszkola nr 7 w Łukowie. – Dyrektorka zmieszana stwierdziła, że przejęzyczyła się, bo chodziło jej nie o losowanie, tylko o losowy wybór. Dla mnie to bez różnicy, bo tak czy siak, moja córka jest zapisana jako 8 na liście rezerwowej, a szanse na przyjęcie z niej ma może 2-3 dzieci – powiedziała jedna z matek.

DO PRZEDSZKOLA JAK NA STUDIA

W Łukowie funkcjonuje 7 przedszkoli samorządowych, w tym jedno integracyjne. Są jeszcze przedszkola niepubliczne: jedno prowadzą zakonnice, drugie, katolickie - Kuria Diecezjalna, dwa są prywatne. W sumie, jak nas informuje Władysława Ostrowska, naczelnik Wydziału Edukacji, Kultury i Sportu Urzędu Miasta w Łukowie, w mieście jest ponad 800 miejsc w placówkach samorządowych i ponad 230 w przedszkolach niepublicznych.

– Okazuje się, że to za mało. Żeby przyjąć wszystkie dzieci, których rodzice ubiegają się o to, musielibyśmy uruchomić jeszcze jedno przedszkole w Łukowie, ale ze względów ekonomicznych byłoby to nierozsądne. Za kilka lat, gdy 6-latki pójdą do szkół, placówki znowu świeciłyby pustkami – twierdzi W. Ostrowska. – W poprzednich latach jakoś udawało się na jesieni sytuację opanowywać, bo rodzice w maju zapisywali dzieci do dwóch, trzech przedszkoli jednocześnie i na kilka miesięcy blokowali miejsca innym. We wrześniu wszystko wracało do normy, a poza tym zazwyczaj uruchamialiśmy dodatkowe grupy przedszkolne i ostatecznie odmownie rozpatrzonych wniosków mieliśmy najwyżej kilkanaście. Teraz dyrektorki przedszkoli alarmują, że nie mają żadnych wolnych pomieszczeń, w których możnaby prowadzić zajęcia, że wykorzystały wszystkie. Nosimy się z zamiarem przeniesienia filii biblioteki miejskiej, która znajduje się w części jednego z przedszkoli.

DEMOGRAFIA, EKONOMIA, ŚWIADOMA PEDAGOGIKA

Okazuje się, że nie tyle wyż demograficzny, który przecież można przewidzieć i przed którym można skutecznie się zabezpieczać, jest przyczyną nerwowych sytuacji, przeżywanych przez rodziców. Z wyjaśnień dyrektorek przedszkoli, potwierdzonych opiniami W. Ostrowskiej z Wydziału Edukacji, Kultury i Sportu UM, wynika, że są jeszcze inne przyczyny.

Pierwszą jest coraz większa popularność wychowania przedszkolnego. Do świadomości społecznej przemówiły różne reklamy i programy informacyjne, których celem było zachęcenie rodziców do posyłania dzieci do przedszkoli. Rodzice cenią to, że ich dzieci uczęszczają na zajęcia rozwijające je tak pod względem edukacyjnym, społecznym, jak i fizycznym. Stereotyp przedszkola jako miejsca, gdzie maluchy jedynie bawią się pod okiem opiekunki, odszedł do lamusa. Rodzice wiedzą, że jeśli dziecko chodzi do przedszkola, łatwiej mu później w szkole.

Drugi powód oblężenia łukowskich przedszkoli dotyka ekonomii. Rodzice za pobyt dziecka w przedszkolu ponoszą opłatę stałą, uchwalaną przez Radę Miasta i opłatę, stanowiącą rzeczywiste koszty posiłków, przygotowywanych dla przedszkolaków. Na uwagę zasługuje fakt, że opłata stała za łukowskie przedszkola jest najniższa w okolicy i wynosi 70 zł za jedno dziecko. Wynajęcie prywatnej opiekunki do dzieci dla domowych budżetów jest bardziej obciążające niż posłanie ich do przedszkola (dowiedzieliśmy się, że opiekunki pobierają ok. 7 zł za godzinę). Dodatkowo w przedszkolach, oprócz opieki, nauczycielki realizują z dziećmi ustalony program dydaktyczny. Tego nie zapewnia przeciętna opiekunka.
Jest jeszcze powód trzeci braku miejsc w przedszkolach. Kiedyś do grupy przedszkolnej zapisywano nawet ponad 30 dzieci. Dziś Kuratorium Oświaty wymaga i rygorystycznie kontroluje, by liczebność w grupach nie przekraczała 25 dzieci.

REGLAMENTACJA POD LUPĄ

Wiadomo, że jeśli jakieś dobro jest rzadkie, a zainteresowanych nim jest sporo, konieczna jest reglamentacja. W przypadku przyjęć dzieci do przedszkoli każda placówka ustala własne kryteria naboru, stawiając rodzicom tych dzieci pewne wymogi do spełnienia.

– W naszym przedszkolu na listę wpisywaliśmy dzieci, których oboje rodzice pracują i mieszkają w Łukowie. Na równi traktowane są matki samotnie wychowujące dzieci i rodziny zastępcze – wyjaśnia Iwona Kamińska, dyrektorka Przedszkola nr 7 w Łukowie. – Poza tym w pierwszej kolejności na listę trafiały dzieci, których rodzeństwo już uczęszcza do naszej placówki. Mieliśmy też obowiązek przyjąć wszystkie 6-latki. Zgłoszono 179 dzieci, a miejsc mamy tylko 143. Nie mogliśmy przyjąć 36 dzieci. Spośród nich 10 znalazło się na liście rezerwowej. Rodzice najczęściej pytali mnie o miejsca w grupie trzylatków. Z dziećmi w tym wieku mamy największy kłopot. Chciałabym pomóc wszystkim, lecz nie mam możliwości.

I właśnie o listy dzieci w tym wieku osobom niezadowolonym z decyzji komisji rozpatrujących wszystkie wnioski o przyjęcie do Przedszkola nr 7 chodzi najbardziej. Matka, która przedstawiała swój problem naszemu reporterowi, zwróciła uwagę, że do Przedszkola nr 7 zostały przyjęte dzieci lokalnych VIP-ów. Za przykład posłużyło kilka istotnie znanych w mieście nazwisk. Tylko czy: Fajzetel, Krukow, Wylotek, Pawlikowska, Sych i Zemło to osoby w jakikolwiek spokrewnione z „tymi”: Fajzetlami, Wylotkami, Sychami i Zemłami? Pewności żadnej nie ma, poza wnuczką burmistrza miasta, Zbigniewa Zemły.

– Przyjęłam dziewczynkę do przedszkola, ponieważ uczęszczała i uczęszcza nadal do nas jej starsza siostra. Zrobiłam to zgodnie z literą prawa – tłumaczy I. Kamińska, którą jako żonę przewodniczącego Rady Miasta, Jerzego Kamińskiego, niektórzy z rodziców podejrzewają o sprzyjanie innym przedstawicielom lokalnych władz lub ich znajomym.

NIEWIDZIALNA RĘKA

Deficyty są patogenne. Z jednej strony, dzieląc miejsca w przedszkolach, których jest za mało, by dla wszystkich chętnych wystarczyło, można dać się skusić jakimś pozaprawnym formom zachęty, znajomościom z ważnymi w mieście osobami, gotowymi za taką przysługę w jakiś sposób odwdzięczyć się w odpowiednim czasie itp. Z drugiej strony, deficyt zawsze będzie potęgował podejrzliwość tych rodziców, dla których dzieci miejsc w przedszkolach nie wystarczyło. Jedynym dobrym wyjściem z przykrej sytuacji, w jakiej znaleźli się ci ludzie, jest utworzenie dodatkowych oddziałów przedszkolnych. Co na to władze Łukowa?

W Urzędzie Miasta panuje pogląd, że, podobnie jak w poprzednich latach, sytuacja do rozpoczęcia nowego roku szkolnego we wrześniu w naturalny sposób unormuje się. Do Wydziału Edukacji dotarła informacja o planach utworzenia w Łukowie kolejnego przedszkola prywatnego. Z pomocą przychodzi niewidzialna ręka. Niewidzialna ręka rynku - oczywiście.
PIOTR GICZELA
Komentarze (0)

Komentarz został dodany

Twój komentarz będzie widoczny dopiero po zatwierdzeniu przez administratora

Dodanie komentarza wiąże się z akceptacją regulaminu

Klauzula informacyjna
Szanowny Użytkowniku

Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” zaktualizowała swoją Politykę Prywatności. Portal tygodniksiedlecki.com używa cookies (ciasteczek), aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” i jej Zaufani Partnerzy używają plików cookies, aby wyświetlać swoim użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy. Korzystanie z naszego serwisu oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Można zmienić ustawienia w przeglądarce tak, aby nie pobierała ona ciasteczek.