Straż leśna może karać

W tym roku sezon grzybowy jest bardzo udany. Rozpoczął się wcześnie i trwa w najlepsze. Wprawdzie skończyły się już podgrzybki i borowiki (może będzie kolejny wysyp), ale zaczęły się zielonki czy opieńki. A że zbieranie grzybów to niemal nasza narodowa specjalność, masowo ruszamy do lasów.

I tu rodzi się problem. Grzybiarze nie przestrzegają przepisu, zakazującego wjazdu do lasu. Niestety, to zjawisko powszechne. Można się o tym przekonać choćby w lasach w rejonie Woli Wodyńskiej czy Kisielan, Wesołej i Bali w gminie Mokobody. Samochody nie tylko jeżdżą leśnymi drogami, ale także parkują w leśnych ostępach.

Tymczasem przepisy nie pozostawiają żadnych wątpliwości. Ruch pojazdami silnikowymi, a nawet zaprzęgowymi jest dozwolony jedynie na drogach publicznych. Drogami leśnymi można jeździć tylko wówczas, kiedy są one oznakowane drogowskazami, dopuszczającymi ruch. Poza tym droga nie musi być zamknięta szlabanem, aby obowiązywał na niej zakaz ruchu. Tak samo jeśli chodzi o parkowanie - jest ono dopuszczone tylko w miejscach wyraźnie oznaczonych jako parking.

Czasem pojawia się też wątpliwość, czy strażnik leśny może zatrzymać samochód i wylegitymować kierowcę. Tak, jest do tego uprawniony na mocy zapisu w Prawie o ruchu drogowym. Mało tego, ma także prawo do karania kierowców mandatami. Grzywna może wynieść od 20 do 500 zł. I chodzi nie tylko o wjazd do lasu. Mandat można dostać też za płoszenie zwierząt czy niszczenie grzybów i grzybni.

Niestety, staliśmy się bardzo wygodni i lubimy zbierać grzyby… dookoła samochodu... A grzybiarze często źle zachowują się w lesie. I nie chodzi tylko o zostawianie śmieci, ale o bardzo głośne zachowanie.

- Kiedyś zdarzyło się, że łoś płoszony przez grzybiarzy, w lesie w powiecie łosickim, uciekał przez wiele kilometrów i padł z wycieńczenia - mówią leśnicy.

Często zapominamy, że w lesie jesteśmy tylko gośćmi…