Rok temu pandemia sprawiła, że 62. Siedleckie Zaduszki Jazzowe nie doszły do skutku. Tym razem rzuciła cień na całą imprezę.
Rok temu pandemia sprawiła, że 62. Siedleckie Zaduszki Jazzowe nie doszły do skutku. Tym razem rzuciła cień na całą imprezę.
Na tegoroczną edycję SZJ fani muzyki synkopowanej czekali równo 2 lata. Przed rokiem miały się odbyć 7 listopada, ale właśnie tego dnia weszły w życie nowe restrykcje związane z narodową kwarantanną. Miejski Ośrodek Kultury, organizator tej najstarszej imprezy jazzowej w regionie, postąpił jednak honorowo i na przesunięte na 5 listopada tego roku Zaduszki zaprosił tych samych wykonawców, których zakontraktował pierwotnie - Ewę Urygę z zespołem oraz New Bone.
CHA-CHA I HYMNY
Ta pierwsza zaprezentowała program poświęcony Mahalii Jackson. To legenda „czarnej” muzyki Stanów Zjednoczonych, porównywana choćby z Ellą Fitzgerald czy Louisem Armstrongiem. Do historii przeszła dzięki potężnemu głosowi połączonemu z głęboką duchowością, ale też faktowi, że to po jej występie na wiecu przeciw segregacji rasowej Martin Luther King wypowiedział słynne: „I Have a Dream”. Mimo to w Polsce Mahalia jest znana słabo, a jej pieśni są słynne raczej dzięki licznym coverom.
Ewa Uryga postanowiła je przybliżyć i pokazać ich różnorodność. Część utworów zabrzmiała więc w wersjach bliskich oryginalnej muzyce gospel, genialnie oddających klimat kościołów amerykańskiego Południa w gorące niedzielne poranki. W innych wokalistka i jej zespół (Bogusław Kaczmar - fortepian, Paweł Pańta - kontrabas i Dorota Piotrowska - perkusja) zbliżali się do współczesnego RnB czy klasycznego jazzu. Albo do rytmów cha-cha, jak w tanecznej wersji standardu „How I’ve Got Over”, przy którym Ewa Uryga wykazała się energicznością, ale i poczuciem humoru, pląsając na scenie.
Bywało też jednak poważnie - bo większość twórczości Mahalii to hymny na cześć Boga - albo smutno. Jak w wyciszonym „The Lord’s Prayer” („Ojcze nasz”), który wykonawcy zadedykowali Damianowi Niewińskiemu. Ten 35-letni perkusista jazzowy, znany z występów z Januszem Muniakiem czy Markiem Bałatą, przegrał tego dnia walkę z COVID-19.
DŁUGIE TĘSKNOTY
Druga gwiazda tegorocznych Zaduszek, kwintet New Bone, zadedykowała Niewińskiemu cały swój występ. Po trosze dlatego, że perkusista grupy Dawid Fortuna znał zmarłego od czasu wspólnych studiów muzycznych.
A po drugie dlatego, że program z którym, oprócz Fortuny, wystąpili: Tomasz Kudyk - trąbka, Bartłomiej Prucnal - saksofon altowy, Dominik Wania - fortepian i Maciej Adamczak - kontrabas, pochodził głównie z płyty „Longing”. Krążek, którego tytuł można przetłumaczyć jako „Tęsknota”, to hołd, jaki Kudyk oddał swojemu ojcu Janowi, zmarłemu w 2015 r. liderowi grupy Jazz Band Ball Orchestra.
New Bone grał w Siedlcach utwory długie, rozbudowane oraz niebudzące radosnych konotacji (choćby „Nanga Parbat”, które nawiązuje do tragedii w Himalajach w 2018 r.). To muzyka niełatwa w odbiorze i wymagająca odpowiedniego nastawienia. Podczas piątkowych Zaduszek go jednak nie zabrakło.
najstarsze
najnowsze
popularne