Poprosił w MOPR w Siedlcach o skierowanie do mieszkań dla bezdomnych na ul. Kleeberga. – Nie wygląda pan na bezdomnego – miał usłyszeć od urzędniczki. – A jak mam wyglądać? Mam wytarzać się w g...nie?
Nie wygląda na bezdomnego. Zdjęcie symboliczne. Fot. pyt
Poprosił w MOPR w Siedlcach o skierowanie do mieszkań dla bezdomnych na ul. Kleeberga. – Nie wygląda pan na bezdomnego – miał usłyszeć od urzędniczki. – A jak mam wyglądać? Mam wytarzać się w g...nie?
Pan Tomasz ma 33 lata. Przyznaje, że przez alkohol stracił wszystko: rodzinę, dom i szacunek do siebie. Mieszka u kolegi, ale wie, że przeszkadza. Gdy będzie musiał się wyprowadzić, zostają mu noclegi po klatkach schodowych. Znowu.
Pan Tomasz był już 62 razy na detoksie alkoholowym, 7 razy na terapii długoterminowej, 2 razy w zakładzie karnym.
– Żadne terapie mi nie pomagały, bo nigdy nie rzucałem picia dla siebie, tylko dla innych – przyznaje.
Nie usprawiedliwia się. Wie, że w życiu zrobił wiele złego.
– Mieszkałem z matką, piłem, a ona dawała mi szanse: jedną, drugą, trzecią, dziesiątą. Aż w końcu nie wytrzymała. Doprowadziła do mojej eksmisji z mieszkania. Wtedy byłem zły na wszystkich wokół, tylko nie na siebie.
Miał 17 lat, gdy zaczął pić. Skończył liceum ogólnokształcące, potem wyjechał do pracy za granicę. Tam mieszkał jego brat. Pierwszy zwrócił mu uwagę, że za dużo pije. Tomek wrócił do kraju. W 2013 roku po raz pierwszy trafił do noclegowni w Siedlcach.
– Wiadomo jakie było tam towarzystwo, ale mi się podobało, bo mogłem pić, ile dusza zapragnie.
Gdy żyła jego babcia, czasem nocował też u niej, innym razem u ojca.
– I wtedy piliśmy razem, bo mój ojciec też był alkoholikiem. To nie była relacja ojciec – syn, tylko kumpli do picia.
najstarsze
najnowsze
popularne