Sportowy weekend w naszym regionie upłynął pod znakiem derbów UKS Ósemka Siedlce - PMKS Nike Węgrów, do których doszło w ramach rozgrywek II ligi siatkówki kobiet. Po spotkaniu, które zakończyło się wygraną węgrowianek 3:0, zamieniliśmy kilka słów z ich trenerem - Robertem Kupiszem.
Podczas pierwszej rundy Nike niespodziewanie uległa na własnym parkiecie “Ósemce” 1:3. Drużynę z aspiracjami taka porażka musiała zaboleć. Byliście żądni rewanżu?
- Oczywiście! U siebie przegraliśmy zdecydowanie. To się nie powinno przytrafić. Teraz bardzo chcieliśmy wygrać. Oba zespoły przystąpiły do konfrontacji osłabione. “Ósemka” bardziej niż my. Nam brak dwóch zawodniczek jakoś udało się ukryć. Trener Siedlec miał dużo trudniejsze zadanie. Wypadła mu rozgrywająca, co wpłynęło na brak organizacji na boisku, a nam ułatwiło sprawę.
Ze spotkaniami derbowymi wiąże się większy ładunek emocjonalny?
- Zazwyczaj tak, ale teraz tych emocji zabrakło, bo rywalizacja nie była wyrównana. Musieliśmy się pilnować, żeby nie dać się uśpić sennej atmosferze, skupić się i popełniać jak najmniej błędów. To nam się przez większość meczu udawało, na co wskazuje wynik.
W ubiegłym sezonie Nike była bardzo bliska znalezienia się w ścisłym gronie drużyn walczących o awans. To się nie udało. Z perspektywy czasu, jaka była tego przyczyna?
- Tak jak i teraz zgubiliśmy w pierwszych meczach za dużo punktów, których później nam zabrakło, żeby wskoczyć na drugie miejsce. Liczyliśmy też na sportową postawę AZS AWF Warszawa w ostatnim meczu z BAS Białystok. Pod tym względem się rozczarowaliśmy, ale pretensje możemy mieć tylko do siebie.
Przed bieżącym sezonem postawiliście sobie za cel uzyskanie awansu?
- Tak.
Jak Pan ocenia jego realizację?
- Na razie jesteśmy w sytuacji lepszej niż w ubiegłym sezonie, bo wszystko zależy od nas. O tym, kto zajmie drugie miejsce, powinien zdecydować bezpośredni mecz z Lublinem. Gramy u siebie, jesteśmy optymistami.
Czy Węgrów jest gotowy na I ligę?
- Na pewno kibice są jej spragnieni. Jeśli uda nam się awansować, usiądziemy do rozmów ze sponsorami. Wyjaśnimy, że I liga to nie tylko splendor i chwała, ale też trzeba głębiej sięgnąć do kieszeni. Jestem dobrej myśli, bo wszyscy byśmy chcieli, żeby duża siatkówka wróciła do Węgrowa.
Życzę powodzenia!