Podwyżki wstrząsnęły lokalnymi firmami.
Fot. Aga Król
Podwyżki wstrząsnęły lokalnymi firmami.
Przedsiębiorcy nie kryją rozpaczy i strachu, wielu myśli o zamknięciu biznesu. W Siedlcach już zniknęły dwa lokale gastronomiczne, pracownia krawiecka, mówi się o zamknięciu kwiaciarni. Tak źle jeszcze nie było!
Rozmowy, które przeprowadziliśmy z lokalnymi przedsiębiorcami, pokazują skalę kryzysu. Więksi gracze nie podają kwot, o jakie wzrosły ich rachunki, zasłaniając się tajemnicą handlową. Wysokość podwyżek określają w procentach – nawet o 600%! To już setki tysięcy złotych, które nagle trzeba wyciągnąć z kieszeni. Kto to wytrzyma? Mniejsi przedsiębiorcy nie kryją z kolei łez. Bo dla wielu z nich... to już koniec.
Podwyżki, które odczuli przedsiębiorcy, dotyczą wszystkich. Bo sprzedawcy obserwują, że ludzie oszczędzają teraz, na czym mogą.
– W naszej piekarni podniesiono ceny – mówi sprzedawczyni. – Dzienne utargi pozostały jednak na tym samym poziomie. Co to oznacza? Że ludzie oszczędzają i kupują mniej. Chleb muszą kupić, ale bułki czy ciastka już niekoniecznie. Każdy ma w portfelu coraz mniej.
najstarsze
najnowsze
popularne