Pracujący w Siedlcach Ukraińcy boją się o bliskich

Siedlce

Justyna Janusz 2022-03-04 08:17:08 liczba odsłon: 7554
Valentyna Polova fot. JJ

Valentyna Polova fot. JJ

Od kilku lat Ukraińcy przyjeżdżali do Polski. Pracowali, zakładali firmy, pieniądze wysyłali rodzinom. Teraz są odcięci od bliskich, drżą o tych, którzy zostali w Ukrainie.

Siedlczanie okazują im wielkie wsparcie. Ukrainka Valentyna Polova od trzech lat prowadzi sklep z potrawami kuchni ukraińskiej przy ulicy Sienkiewicza w Siedlcach. W rodzinnym mieście Watutynie (ok. 800 km od Polski) zostali jej córka i syn z rodzinami. Chciała sprowadzić wnuki do Polski, ale się nie udało. Syn i zięć walczą. Pani Valentyna nie śpi od kilku nocy. Ogląda telewizję, cały czas jest przy telefonie.

– Straszne jest odbieranie telefonu o północy od córki, która mówi, że biegną do schronu, bo na miasto spadają bomby. Najmłodszy wnuk ma 8 lat, jest przerażony. W schronie nie śpi do rana, boi się. Okropnie się tego słucha. Tak się o nich boję.

Do Polski przyjechała trzy lata temu. Otworzyła firmę gastronomiczną. Jej córka prowadzi identyczną na Ukrainie.

– Nie wyjedzie, bo mówi: Mamo, ja jestem odpowiedzialna za swoich pracowników – tłumaczy pani Valentyna.

Córka przysyła jej filmy z miasta.

– Tanki idut (czołgi jadą) – mówi pani Valentyna, pokazując film nagrany przed domem. To ukraińskie czołgi, które jadą bronić ojczyzny. Niedaleko Watutynia znajduje się ważny węzeł komunikacyjny. Gdyby przejęli go Rosjanie, mogliby odciąć szlak komunikacyjny do Odessy i Lwowa. Położone 90 km dalej miasto Umań już pierwszego dnia wojny zostało zbombardowane.

Syn Denis oraz zięć pani Velentyny zgłosili się do wojska.

– To mój obowiązek – mówi Denis, który do niedawna mieszkał w Polsce. – Nie miałem na co czekać, chcę walczyć.

– Morale naszych chłopaków jest ogromne – mówi Valentyna. – Syn powiedział, że w sobotę zabrakło kart dla zgłaszających się do wojska. On pełni teraz dyżury przy obronie miasta.

Dla niej najważniejsze było sprowadzenie do Siedlec czwórki wnuków. Nie udało się. W piątek, 25 lutego, w mieście zabrakło paliwa. Samochód przejechałby 400 kilometrów, ale co dalej? W sobotę udało się zdobyć paliwo, wystarczyłoby go na przejazd do granicy. Tam miała dojechać pani Valentyna po wnuki. Niestety, pojawiły się ostrzeżenia, że Rosjanie bombardują i ostrzeliwują drogi. Syn zdecydował, że nie narazi dzieci na śmierć. Zostały z rodzicami.

– Każdy z nas myślał, że Putin zajmie Donbas i Ługańsk, i na tym poprzestanie. Nikt nie przewidywał wojny – wzdycha pani Valentyna. – Moja mama przeżyła drugą wojnę światową, ale mówiła, że nawet w 1941 roku nie było takich
zniszczeń jak teraz.

Pani Valentyna jest ogromnie wdzięczna Polakom i siedlczanom za chęć pomocy. Przychodzi do niej dużo ludzi, którzy pytają o rodzinę, chcą zbierać pieniądze, żeby mogła je wysłać bliskim.

– Wszystkim dziękuję – wzrusza się.

Szacuje się, że w Siedlcach i okolicy mieszka kilka tysięcy Ukraińców, zatrudnionych w różnych firmach. Wielu mężczyzn postanowiło wracać do domu.

– Koleżanka już w czwartek, gdy wybuchła wojna, zawiozła swojego brata na granicę – mówi pani Valentyna. – Powiedział, że nie będzie tutaj siedział bezczynnie, skoro tam trzeba walczyć.

W firmie Polimex-Mostostal ZUD było zatrudnionych kilkudziesięciu Ukraińców.

– Szacujemy, że wyjechało około 60-70% – mówi Robert Chojecki z Polimex – Mostostal ZUD. – Podziękowali za pracę, powiedzieli, że jadą walczyć. Mieliśmy świetnych pracowników, dwóch braci, którzy spakowali się kilka dni temu. Niestety, takie
są realia. Część jedzie, by iść na front, inni chcą ratować rodziny, wiedząc, że już z Ukrainy nie wyjadą, bo jest powszechna mobilizacja wojskowa. Zostali ci, którzy sprowadzili rodziny do Siedlec i mieszkają tu od lat.

Komentarze (9)

Komentarz został dodany

Twój komentarz będzie widoczny dopiero po zatwierdzeniu przez administratora

Dodanie komentarza wiąże się z akceptacją regulaminu

  • najstarsze

  • najnowsze

  • popularne

Klauzula informacyjna
Szanowny Użytkowniku

Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” zaktualizowała swoją Politykę Prywatności. Portal tygodniksiedlecki.com używa cookies (ciasteczek), aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” i jej Zaufani Partnerzy używają plików cookies, aby wyświetlać swoim użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy. Korzystanie z naszego serwisu oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Można zmienić ustawienia w przeglądarce tak, aby nie pobierała ona ciasteczek.