Radosny seks i cnoty niewieście

Siedlce

Mariola Zaczyńska 2022-03-15 15:29:04 liczba odsłon: 2393
Joanna Keszka – trenerka kreatywnego seksu, aktywistka i pisarka. Autorka książek książek „Grzeczna to już byłam. Kobiecy przewodnik po seksualności” oraz „Potęga Zabawnego Seksu”, a także programu „Szkoła seksu Joanny Keszka” na kanale Planete+.

Joanna Keszka – trenerka kreatywnego seksu, aktywistka i pisarka. Autorka książek książek „Grzeczna to już byłam. Kobiecy przewodnik po seksualności” oraz „Potęga Zabawnego Seksu”, a także programu „Szkoła seksu Joanny Keszka” na kanale Planete+.

Z Joanną Keszka rozmawia Mariola Zaczyńska.

Czy zauważyłaś, że ostatnio w mediach mało rozmawia się o seksie?

– Niestety, tak. Mamy ogromny regres. A już o radosnym seksie, to w ogóle.

Radosny seks, zwłaszcza dla kobiet, chyba nie mieści się w definicji „cnót niewieścich”...

– Dziś politycy lepiej wiedzą, co nam wypada, a co nie wypada. Tymczasem zasada jest prosta: do łóżka idzie dwoje dorosłych ludzi, i ta dwójka powinna wyjść z niego zadowolona, a nie tylko mężczyzna. Niestety, nie dba się o potrzeby kobiet. Co gorsza, one same o to nie dbają. Zaciskają zęby dla dobra związku i robią wszystko, aby faceta nie urazić. A seks nie jest placem zabaw dla chłopców, gdzie on ma naturalne potrzeby, a ona nie.

Zachęcasz więc kobiety, aby poznawały swoje ciała, a szczególnie części intymne, bo dopiero wtedy będą wiedziały, co sprawia im radość w seksie.

– Mężczyzna nie musi wiedzieć, jakie potrzeby ma kobieta, a myślenie, że w naturalny sposób to wyczuje, to bzdura. To my same wiemy najlepiej, co nam sprawia przyjemność, a co nie. I trzeba o tym mówić kochankom, mężom i parnterom. Niestety, kobiety martwią się bardziej o to, czy nie urażą mężczyzny swoimi potrzebami i wymaganiami, niż troską o swój komfort i własne pragnienia. Zadowalają się tym, że mężczyźnie jest dobrze. W takiej kulturze żyjemy. Ale w końcu ciało się buntuje, seksu jest mniej, kobiety zaczynają wymyślać pierdylion sposobów na unikanie zbliżeń. Możemy udawać, że seks nie ma znaczenia i spychać go do strefy tabu, czyli o nim nie mówić. Uprawiamy go mniej lub bardziej regularnie, ale na zewnątrz – jaki seks?! I na dodatek atakujemy inne kobiety, które pozwalają sobie szukać w nim przyjemności.

Robisz warsztaty dla kobiet o seksualności. Jak reagują? Mają dyskomfort, słysząc określenia, których używasz w książce: łechtaczka, cipka, wibrator...

– ...I zaprzyjaźniony penis (śmiech). Na warsztaty przychodzą kobiety, które mają otwarte głowy, im seks nie kojarzy się z poczuciem winy, wstydem i grzechem. I mają już dość poświęcania się w łóżku, żeby facetowi było dobrze. Panie, które nie mają możliwości dojechać na warsztaty, mogą odwiedzać moje profile na FB i Instagramie. Kobiety zachęca się, aby dbały o siebie, ładnie wyglądały. Mamy być widoczne, ale ciche. A najważniejszym organem w seksie nie są duże cycki, tylko głos: czy potrafię mówić o swoich potrzebach, czego chcę więcej, a czego mniej... Kobieca seksualność nie ma wieku, jest dłużej efektywna, my możemy mieć kilka orgazmów dziennie, a mężczyźni w pewnym wieku muszą się dłużej regenerować. Potencjał erotyczny kobiet zwiększa się z wiekiem.

Zachęcasz kobiety do masturbacji. Polecasz wibratory i inne gadżety.

– Bo czemu mamy chodzić wkurzone, że jemu nie stanął? Albo że nie miałyśmy orgazmu? Wibrator w opinii osób, które nigdy z nich nie korzystały, to gadżet dla niewyżytych kobiet, którym penis nie wystarcza. Tymczasem to nowoczesny gadżet dla pań i dla par, które chcą cieszyć się seksem, zamiast czekać, aż orgazm sam spadnie z sufitu. Im więcej dobrego seksu mają kobiety, tym większa budzi się w nich na niego ochota. To inaczej niż u mężczyzn. Jeśli mamy dobry seks, to zaczynamy kombinować, co zrobić, aby znowu się tak zrelaksować. U kobiet wiek nie jest granicą. Zmienia się nawilżenie śluzówki pochwy, ale wystarczy dobry lubrykant (pamiętajmy – w pochwę wkładamy tylko rzeczy dobre!). Mam klientki 70+ , które zaczęły odkrywać swoją seksualność na emeryturze. Bo w końcu mogły się wyspać, bo dzieci dorosły, bo mają czas dla siebie. Kobiety, które się odważą kupić zaprzyjaźniony wibrator, odkrywają przyjemność z seksu. Zamieniają się w świadome swych potrzeb kobiety. Pamiętajmy, że mieć penisa na własność (mąż) nie znaczy, że nie będziemy chodzić sfrustrowane, zapłakane, zgorzkniałe. W Polsce partner jest dowodem na to, że nam się w życiu udało, ale już na to, jaki on jest, nie zwraca się uwagi – że kontrolujący, krytykujący, że nie ma radości z życia z nim, o dobrym seksie nie mówiąc.

Moja koleżanka zaskoczyła mnie, gdy w większym gronie rozmawiałyśmy o wibratorach. „Wibrator? To chyba upokarzające” – stwierdziła.

– Patriarchat sprawia, że kobiety nie tylko skupiają się na męskich potrzebach, wypierając własne, ale jeszcze stają w przeciwnym obozie do tych, które pozwalają sobie na przyjemność. „Ja jestem porządna, mam penisa męża, a ONE są niewyżyte, wulgarne, puszczalskie, potrzebują jakiejś masturbacji, jakichś wibratorów”. To poczucie wyższości nie służy niczemu dobremu, jest niesłuszne. Zwłaszcza, gdy w ich seksie wytrysk oznacza koniec, bez względu na to, czy już doszły i czy było im przyjemnie. Nie można tego wykorzystywać przeciwko kobietom, które chcą czegoś więcej, chcą dbać o jakość swego życia.

Podkreślasz często: jeśli nie weźmiesz do ręki wibratora łechtaczkowego, nigdy nie dowiesz się, jakim ogromnym organem jest łechtaczka i jaki potężny orgazm może ci sprezentować.

– Bo żaden penis na świecie nie sięga do łechtaczki, nie ma takiego! Wibratory łechtaczkowe służą do masowania warg sromowych waginy na zewnątrz, nie wkłada się ich do pochwy. Masaż uwrażliwia, podnieca, pobudza erotycznie, przygotowuje kobietę do orgazmu. Wibratory nie są tylko dla singielek, sprawdzają się doskonale w parach. To nie piekielna maszyna do wyciskania orgazmów u opornych kobiet, ani substytut penisa dla tych, które nie mają męża. Większość wibratorów nie przypomina fallusów. One intensyfikują doznania solo i z partnerem. A kobiety się masturbowały, masturbują i będą masturbować, tylko o tym nie mówią.

Jeżeli takie książki, jak Twoja, powstają, to znaczy, że i kobiety, i mężczyźni sporo jeszcze muszą się nauczyć o seksie.

– W naszym kraju faceci mają wielkie przyzwolenie na brak wiedzy o seksie. Wkładać i wyjmować penisa jest bardzo łatwo. O tym, czy mężczyzna jest dobrym kochankiem, świadczy, ile rzeczy jest gotów zrobić poza penetracją. I czy stać go na zapytanie żony: co jeszcze mogę zrobić, aby sprawić ci przyjemność?

Czyli za mało o tym rozmawiamy. Pamiętam programy, w których znane osobistości mówiły o swoim życiu seksualnym. Bez pruderii, bez skrępowania, bo tak należy o seksie rozmawiać. Niestety, atmosfera obyczajowo -polityczna w Polsce sprawiła, że o tym „nie wypada” głośno mówić.

– I mamy konsekwencje: jeśli kobieta chce mało seksu, to źle, bo jest oziębła, a jeśli chce czerpać z niego radość, to też źle, bo jest wyuzdana. Coś ci powiem: ten kraj potrzebuje kobiecych orgazmów! Zadbajmy o to, a wszystkim będzie się żyło milej i radośniej! Jak jest radość z seksu, to jest radość z życia. 

Klauzula informacyjna
Szanowny Użytkowniku

Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” zaktualizowała swoją Politykę Prywatności. Portal tygodniksiedlecki.com używa cookies (ciasteczek), aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” i jej Zaufani Partnerzy używają plików cookies, aby wyświetlać swoim użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy. Korzystanie z naszego serwisu oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Można zmienić ustawienia w przeglądarce tak, aby nie pobierała ona ciasteczek.