Po siódme miejsce nie ma sensu jechać
Łuków
0000-00-00 00:00:00
liczba odsłon: 2596
Rozmowa z Marcinem Dołęgą – mistrzem świata z 2006 roku i zdobywcą czwartego miejsca w podnoszeniu ciężarów podczas Igrzysk Olimpijskich w Pekinie.
- Po ubiegłorocznym turnieju w Łukowie częściej można było Ciebie zobaczyć na zjazdach związkowych niż na pomoście.
- Od połowy października poprzedniego roku borykałem się z kontuzjami. W marcu tego roku zoperowano mi obydwa kolana. Był to przeszczep komórek macierzystych, na co musiałem uzyskać zgodę Komisji Etyki. Obecnie powoli przygotowuję się do mistrzostw świata, które w listopadzie odbędą się w Korei Południowej. Nie chcę niczego robić na siłę. Założyłem sobie, że jeśli będzie mnie stać na wynik w granicach 415 – 420 w dwuboju, to pojadę. Przy słabszej dyspozycji zrezygnuję z tego startu. Uważam, że nie ma sensu rozmieniać się na drobne i jechać, na przykład, po siódme miejsce.
- Czy wystartujesz w tegorocznych mistrzostwach Polski?
- Mam taki zamiar. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie uzyskam w dwuboju takiego wyniku, jak w ubiegłym roku, ale będę zadowolony z 405-407 kilogramów. To powinno mi dać złoty medal. Jeśli jednak za dwa tygodnie nie zrobię na treningu 400 kilogramów, to zrezygnuję z mistrzostw. Nie będę przecież startował po to, żeby przegrać.
Rozmawiał Mirosław Buczek
Pełny tekst wywiadu w papierowym wydaniu „Tygodnika Siedleckiego” nr 36/2009 (w sprzedaży od 2 września).
najstarsze
najnowsze
popularne