Nikt mnie tak nie oszukał!

Siedlce

Mariola Zaczyńska 2022-08-25 09:17:10 liczba odsłon: 8164
Zdjęcie poglądowe, fot. MZ

Zdjęcie poglądowe, fot. MZ

Może gdy to przeczytają, ruszy ich sumienie i oddadzą pieniądze?

Młoda para, która zgłosiła się do sprzątania u 86-letniej siedlczanki, srodze ją zawiodła. Starsza pani płacze całymi dniami. Nie może uwierzyć, że ci „mili ludzie” tak z nią postąpili.

Pani Teresa ma 86 lat, mieszka samotnie. Mieszkanie ma duże, ale czyściutkie. I właśnie umiłowanie do porządku sprowadziło na nią niemały kłopot. Nie czuła się na siłach zrobić samodzielnie większych porządków, więc skorzystała z ogłoszenia w gazecie: „Sprzątamy domy i mieszkania”.

- Zadzwoniłam, odebrała kobieta. Powiedziała, że sprzątają z mężem. Umówiliśmy się już na następny dzień. Przed południem zastukał do drzwi mężczyzna, trzymał na rękach dziecko. Zdziwiłam się, że z dzieckiem chcą sprzątać? Ale powiedział, że dadzą sobie radę. Domówiliśmy szczegóły.

Do sprzątania były trzy pokoje, łazienka, kuchnia, przedpokój. Ustalono należność: 470 złotych zacałość. Pierwszego dnia przyszła do sprzątania tylko kobieta. Mężczyzna podobno został pilnować dziecka.

- Dużo rozmawiałyśmy. To była bardzo miła osoba - wspomina pani Teresa. - Dużo opowiadała o sobie, gdzie mieszkają. Jednak nie byli chyba małżeństwem.

Pani Teresa już pierwszego dnia dała jej całą ustaloną należność. A nawet więcej. Dlaczego?

- Powiedziała, że chce iść do galerii na zakupy. Nie miałam drobnych, dałam jej całe 500 zł. Mówiła, że resztę odda. Wysprzątała tego dnia jeden pokój.

Właścicielka mieszkania nie czuła się jednak komfortowo w obecności mężczyzny, który pojawił się kolejnego dnia. Według niej, był porywczy i niezbyt uprzejmy.

- Bałam się go. Nie spodobałomu się, że sama oddałam serwetki do pralni. On wyliczył upranie każdej po 50 złotych. A ja poszłam do pralni koło kościoła garnizonowego i proszę sobie wyobrazić, za upranie i uprasowanie każdej zapłaciłam po 5 złotych! On doskoczył do mnie, jakby mnie chciał uderzyć. Kobieta go powstrzymała, a ja się przestraszyłam.

Relacja z młodą kobietą była na tyle sympatyczna, że pani Teresa ofiarowała jej kilka rzeczy, które jej się spodobały. Miała w domu sporo szkła krośnieńskiego, w tym jeszcze nie rozpakowane z pudełek kieliszki.

- Umówiłyśmy się, że je odsprzedam za połowę ceny, za 50% wartości. Zabrała szkło, a my potem miałyśmy się rozliczyć.Jednak po wysprzątaniu dwóch pokoi sprzątający nie stawili się już do umówionej pracy. Pani Teresa wydzwaniała do nich, upominając się o dokończenie sprzątania i o rozliczenie się za przedmioty, które od niej zabrali.

- Policzyłam, że zostałam oszukana na blisko 700 złotych - martwi się starsza pani. - Bardzo to przeżywam. Nikt mnie nigdy nie
oszukał. Jakie to okropne uczucie! W dodatku zrobiło się niemiło, bo gdy ponownie zadzwoniłam, ta młoda kobieta powiedziała do mnie wulgarnie: odpieprz się ty stara babo, dziecko mi obudziłaś!

Kontakt z parą urwał się na dobre, gdy zmienili numer telefonu. Pani Teresa poszła do dzielnicowego po pomoc, ale był na urlopie.

- Zastępujący go policjant poszedł na Janowską i ich szukał, ale powiedział, że nie znalazł takiego domu, jak opisali, z przybudówką.

Minęło już kilka miesięcy od ostatniego kontaktu ze sprzątającą parą. A pani Teresa cały czas płacze, wspominając tę niemiłą sytuację.

- Mieszkam w tym mieszkaniu od 62 lat. W otoczeniu dobrych ludzi. Gdy pracowałam, też spotykałam miłe osoby. Nikt nigdy mnie tak nie potraktował! Nikt mnie nie oszukał, nie okradł! Nie umiem sobie z tym poradzić. Ta kobieta raz zadzwoniła do mnie niespodziewanie, powiedziała, że chce się rozliczyć, ale potem już się nie odezwała...

Starsza pani myśli z ulgą jedynie o tym, że nie udzieliła młodej kobiecie pożyczki.

- Zapytała, czy byłoby możliwe, abym jej pożyczyła trochę pieniędzy, bo chcieli wziąć ślub cywilny i ochrzcić dziecko. Powiedziałam, że nie. Więcej nie pytała, ale też już potem nie dokończyła sprzątania.

Pani Teresa wie, że nie znając nazwiska pary, nie odnajdzie jej. Przychodząc do „Tygodnika”, ma tylko jedną nadzieję.

- Bo może gdy to przeczytają, to sumienie ich ruszy i się ze mną rozliczą - płacze pani Teresa. - Przecież ona mówiła, że chodzi do kościoła...

MARIOLA ZACZYŃSKA

Komentarze (13)

Komentarz został dodany

Twój komentarz będzie widoczny dopiero po zatwierdzeniu przez administratora

Dodanie komentarza wiąże się z akceptacją regulaminu

  • najstarsze

  • najnowsze

  • popularne

Klauzula informacyjna
Szanowny Użytkowniku

Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” zaktualizowała swoją Politykę Prywatności. Portal tygodniksiedlecki.com używa cookies (ciasteczek), aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” i jej Zaufani Partnerzy używają plików cookies, aby wyświetlać swoim użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy. Korzystanie z naszego serwisu oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Można zmienić ustawienia w przeglądarce tak, aby nie pobierała ona ciasteczek.