W Radzikowie Wielkim w gminie Mordy mieszkają Józef i Tekla Radzikowscy. Dokładnie 75 lat temu wzięli ślub. Dziś Józef ma 99 lat, a Tekla 98.
W Radzikowie Wielkim w gminie Mordy mieszkają Józef i Tekla Radzikowscy. Dokładnie 75 lat temu wzięli ślub. Dziś Józef ma 99 lat, a Tekla 98.
Patrzę na zdjęcia sprzed 75 lat. On – przystojniak. Włosy zaczesane do góry, wesołe i pewne siebie spojrzenie. Oj, te oczy łamały kobiece serca, to pewne. Ona – piękność. Regularne rysy, łagodne oczy. Józef i Tekla Radzikowscy. Dokładnie 75 lat temu wzięli ślub. Dziś Józef ma 99 lat, a Tekla 98.
– To była miłość od pierwszego wejrzenia? – pytam. Tyle czasu razem... Przecież nie da się bez miłości – Jak się poznaliście?
Józef od razu się śmieje, jakby tamte lata wróciły w jednej chwili.
– Blisko było, przez miedzę – puszcza oko do małżonki.
Tekla ożywia się.
– Do mnie ksiądz przyjeżdżał i prosił: „Wyjdź za niego!”. Ja mówię: „Nie wiem, mam innego...”
– To inny kawaler był? – uśmiecham się na myśl, jak to los krzyżuje ludzkie ścieżki.
– Był inny, był – potwierdza Tekla. – Ale ksiądz powiedział: Ja ci nie radzę, tamta rodzina „nie bardzo”. Uparł się, po trzy razy w tygodniu przyjeżdżał rowerem i namawiał.
Aż namówił. Swatanie w tamtych latach było w zwyczaju, ale że ksiądz się okazał takim swatem? Gdyby wiedział, że za 75 lat ta para będzie się jeszcze trzymać za ręce... Józef przyznaje, że był już wtedy wdowcem. Nacieszył się małżeńskim życiem tylko rok i dwa miesiące. Pierwsza żona umarła na gruźlicę. Rodzina i przyjaciele zaczęli mu szukać nowej towarzyszki życia.
– Bo jeszcze trochę, a bym się zupełnie rozhulał – przyznaje. – Stryjeczny brat mówi: Trzeba cię jakoś ustatkować – zerka ciepło na żonę.
Jestem ciekawa, co się stało „z tym drugim”, któremu Józef odebrał taką piękność.
– Przyjechał, popatrzył, że nic z tego, podziękował za towarzystwo i odjechał – mówi Tekla.
AKURATNE ZROZUMIENIE
Jestem ciekawa, jak rodziła się ta miłość. Były wyznania, komplementy? Oboje kręcą głową, że nie.
– Nie było w tamtych czasach w zwyczaju tak się uzewnętrzniać, pomalutku wszystko szło – mówi Tekla.
A Józef dodaje: – Jakoś to wychodziło, bo było zrozumienie akuratne. Od razu myślę o tym „rozhulaniu”. Bez „akuratnego zrozumienia” pewnie różnie by w tym małżeństwie mogło być.
– Hamulców dała trochę – potwierdza Józef ze śmiechem.
Pytam o ich charaktery, może tu tkwi tajemnica tak długiego szczęścia.
– Oj, żona spokojna, a u mnie to taki... trochę przybystry charakter – Józef aż zanosi się ze śmiechu.
Cały artykuł dostępny jest w papierowym i e-wydaniu Tygodnika Siedleckiego nr 9.
najstarsze
najnowsze
popularne