Z Lidią Chojecką - siedlecką ikoną sportu rozmawia Paweł Świerczewski.
Lidia Chojecka-Leandro fot. Siriss
Z Lidią Chojecką - siedlecką ikoną sportu rozmawia Paweł Świerczewski.
Lidia Chojecka-Leandro jako biegaczka zdobywała medale mistrzostw świata i Europy. Obecnie spełnia się jako trenerka w WLKS Nowe Iganie, a od niedawna piastuje w tym klubie także funkcję dyrektora sportowego.
(...)
Jak Pani z perspektywy czasu patrzy na swoją karierę? Jest wewnętrzne spełnienie?
- Myślę, że tak. Do pełni szczęścia zabrakło tylko medalu olimpijskiego, o którym bardzo marzyłam. Czasem spoglądam na wyniki swoich olimpijskich startów i widzę, że te zawodniczki, które dobiegły przede mną, po jakimś czasie zostały złapane na dopingu... Z tego względu jest w sercu drobna zadra. Najważniejsze jednak, że mam czyste sumienie, a to dużo ważniejsze od zdobycia medali w nieuczciwy sposób. Miałam trochę pecha za wcześnie się urodzić. Wtedy nie zważano tak bardzo na czystość sportu, jak obecnie. Teraz nie ma litości dla koksiarzy i tak właśnie powinno być.
Po zakończeniu kariery występowała Pani głównie w roli ambasadorki imprez biegowych, a nie jako ich uczestniczka. Nie ciągnęło wilka do lasu, żeby chociaż pobiegać sobie amatorsko?
- Na początku trochę ciągnęło, ale mam to już chyba we krwi, że jeśli coś robię, to na 100%. Bieganie na pół gwizdka mnie nie interesowało. Cieszę się, że udało mi się odnaleźć w nowych rolach.
Niedawno Sofia Ennaoui pobiła Pani wieloletni rekord na 1000 m. Nie zrobiło się trochę żal?
- Jakoś to przełknęłam, bo wciąż jest jeszcze pięć albo nawet sześć moich rekordów do pobicia! (śmiech) Nie ma nic wiecznego, w końcu i one zostaną poprawione. Oby! Gdyż będzie to oznaczać, że polska lekkoatletyka się rozwija. Jestem też kibicem i zawsze bardzo mocno ściskam kciuki za Biało-Czerwonych.
Przed kilkoma dniami gruchnęła informacja, że MKOL otwiera furtkę dla startu na igrzyskach sportowców z Rosji i Białorusi. Polacy przyjęli tę decyzję z oburzeniem. Zaczęło się nawet mówić o możliwym bojkocie igrzysk. Co Pani o tym myśli?
- Jestem zbulwersowana. Nie wyobrażam sobie, że Rosjanie, którzy dokonali tyle zła na Ukrainie, mogliby teraz jakby nigdy nic brać udział w igrzyskach, rywalizować z innymi w duchu fair-play. Jeśli rzeczywiście do startu dopuszczone zostanie państwo, które wywołało i prowadzi wojnę, Polska powinna podjąć w tej sprawie zdecydowane kroki.
Nawet tak kategoryczne, jak bojkot najważniejszej sportowej imprezy na świecie?
- Myślę, że tak. To jasny sygnał, że sprzeciwiamy się wojnie. Oczywiście byłaby to bardzo trudna decyzja, ale
w mojej ocenie słuszna.
Cały wywiad przeczytacie w najnowszym papierowym i e-wydaniu „TS” nr 14.
najstarsze
najnowsze
popularne