Pątniczym szlakiem na dwóch kołach
Łuków
0000-00-00 00:00:00
liczba odsłon: 27710
Plac przed kościołem Świętego Brata Alberta w Łukowie niedługo przed wyruszeniem pielgrzymki do Kodnia. Fot. PGL
Była sobota. Łuków dopiero budził się ze snu. W rejonie ulicy Kiernickich oraz niedokończonego ronda na Wojska Polskiego i Wereszczakówny - żywego ducha. Podszedłem bliżej i przed kościołem pod wezwaniem Świętego Brata Alberta zauważyłem pozostawione rowery. Było ich więcej niż zwykle o poranku, gdy ludzie dojeżdżają z okolicznych osiedli na nabożeństwo.
Stały wszędzie: w specjalnych stojakach, koło bramy, poopierane o ściany dzwonnicy i przy świątyni. Niektóre zwykłe, stare graty. Ale część zdradzała ich przeznaczenie chociażby przez zamocowane na nich turystyczne sakwy, proporczyk z godłem Unii Europejskiej albo lepsze opony. – Na tych zapewne pojadą do Kodnia – pomyślałem.
ZBIÓRKA U ŚWIĘTEGO ALBERTA
Zdążyłem. Jeszcze nie odjechali. Przez ostatni kwadrans przyspieszałem kroku, ponieważ Sławomir Smolak, współorganizator I Łukowskiej Pielgrzymki Rowerowej zapowiedział, że poranna msza święta jest odprawiana szybko. – Odprawi ją z resztą ksiądz Piotr Sawiuk, który wyruszy razem z nami, więc zwlekać nie będzie. Proszę się nie spóźnić – instruował S. Smolak.
Rzut oka na zegarek - duża wskazówka leniwie dochodziła do szóstki. Do rozpoczęcia pielgrzymki pozostało pół godziny. Na razie wokół kościoła panowała cisza. Dobrze było słychać wodę szemrzącą w małej fontannie z figurą Matki Boskiej, ustawioną na środku kościelnego placu. Turystyczne rowery czekały uśpione na właścicieli.
Zostało Ci do przeczytania 85% artykułu
Aby przeczytać całość kup e-wydanie nr 42/2009:
najstarsze
najnowsze
popularne