Do bidula...

Siedlce

Zbigniew Juśkiewicz 0000-00-00 00:00:00 liczba odsłon: 3599
rys. Mirosław Andrzejewski

rys. Mirosław Andrzejewski

Powszechnie określa się je mianem "biduli" i można powiedzieć, że ta nazwa mówi wszystko. Domy dziecka nigdy nie cieszyły się najlepszą opinią. Zawsze kojarzyły się raczej z "zimnym chowem", niż choćby z namiastką prawdziwego domu.

W Europie Zachodniej taka instytucja nie jest praktycznie znana. Także w naszym kraju od dawna mówi się, jeśli nie o całkowitej likwidacji, to o głębokiej reformie domów dziecka. Nawet ostatnio pojawiła się taka inicjatywa. Zakładano, że domy dziecka mogą mieć tylko niewielką liczbę wychowanków. Zmieniony miał być system funkcjonowania placówek - na zdecydowanie bardziej rodzinny. Z tych zapowiedzi dotychczas nic nie wyszło, bo nie tylko o samą reorganizację chodzi, ale przede wszystkim o związane z nią pieniądze. 

Tymczasem od dawna wiadomo, że za najlepszą metodę wychowania osieroconych dzieci (choć naturalnych sierot w rzeczywistości jest bardzo niewiele), uznaje się ich adopcję lub też przekazywanie do tzw. rodzin zastępczych. W naszych warunkach (głównie ze względów prawnych) większe szanse powodzenia ma raczej to drugie rozwiązanie. Nie zawsze jest ono akceptowane społecznie. Zdarzają się bowiem sytuacje, że lokalne społeczności wręcz napiętnują rodziny zastępcze. Zarzucają "przybranym rodzicom", że z wychowywania dzieci robią zwykły biznes. To oczywiście nonsens, bowiem dotacje na dzieci są więcej niż skromne. 

Niestety, w naszym regionie rodziny zastępcze wciąż należą do rzadkości - choć podobno wszyscy wspierają ich powstawanie. Najważniejsze są tu oczywiście zupełnie inne warunki funkcjonowania i rozwoju dzieci, ale swoje znaczenie ma także wymiar finansowy. Utrzymanie dziecka w rodzinie zastępczej jest znacznie tańsze niż w domu dziecka. Wszystkie te argumenty nie przekładają się na praktykę.

- W tej chwili na terenie całego powiatu siedleckiego funkcjonują 34 rodziny zastępcze - informują w Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie w Siedlcach. - Z tej liczby aż 32 to rodziny zastępcze spokrewnione z dziećmi. Przebywa w nich 43 dzieci. Na razie funkcjonuje tylko 1 rodzina zastępcza niespokrewniona z dziećmi (dwoje dzieci) i jedna zawodowa, wielodzietna rodzina zastępcza, która opiekuje się czworgiem dzieci. 

Jeśli chodzi o rodziny zastępcze spokrewnione w dzieckiem, to praktyka jest głównie taka, że jeśli tatuś siedzi w więzieniu lub rodziców pozbawiono praw rodzicielskich, ich potomstwem opiekują się np. dziadkowie. Można powiedzieć, że to proces naturalny. Większość wychowanków domów dziecka nie ma jednak nikogo z rodziny, kto chciałby ich przygarnąć. Dlatego tak istotne jest powstawanie zawodowych rodzin zastępczych. Czemu więc ciągle są one rzadkością? 

Zgodnie z przepisami, to starosta udziela pomocy finansowej na częściowe pokrycie kosztów utrzymania dziecka umieszczonego w rodzinie zastępczej. Może więc to szef powiatu ma węża w kieszeni?

- Jestem zdecydowanym zwolennikiem tworzenia rodzin zastępczych - zaprzecza starosta siedlecki, Zygmunt Wielogórski. - Bardzo chętnie będę je wspierał finansowo. Jest tylko jeden zasadniczy problem - nie ma chętnych do prowadzenia rodzin zastępczych. Jeśli tylko zgłoszą się odpowiedni kandydaci, spełniający oczywiście określone wymagania, to zapewniam, że będą przyjęci z otwartymi rękami.

Taka deklaracja cieszy. Martwi natomiast, że problem tworzenia zawodowych rodzin zastępczych jest natury zasadniczej. Chęci ofiarowania komuś rodzinnego ciepła nie da się przecież zadekretować. A ja mam nadzieję, że sprawa ma jeszcze inne przyczyny. To po prostu brak odpowiedniej informacji. Można je uzyskać w Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie. Trzeba też wiedzieć, że w 2005 roku zawarło ono porozumienie z Powiatową Poradnią Psychologiczno-Pedagogiczną w Stoku Lackim w sprawie szkoleń dla rodzin zastępczych. 

Formalne warunki do ich tworzenia są więc dobre. A te finansowe? Są dość skomplikowane. Generalnie na każde dziecko otrzymuje się około 600 złotych. Rodziny zawodowe mają jednak dodatki. Poza tym starosta może przyznać (nowo tworzonym rodzinom) jednorazowe świadczenie na każde dziecko w wysokości około 2500 złotych. W tej sprawie nie o pieniądze chyba jednak najbardziej chodzi...
Komentarze (0)

Komentarz został dodany

Twój komentarz będzie widoczny dopiero po zatwierdzeniu przez administratora

Dodanie komentarza wiąże się z akceptacją regulaminu

Klauzula informacyjna
Szanowny Użytkowniku

Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” zaktualizowała swoją Politykę Prywatności. Portal tygodniksiedlecki.com używa cookies (ciasteczek), aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” i jej Zaufani Partnerzy używają plików cookies, aby wyświetlać swoim użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy. Korzystanie z naszego serwisu oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Można zmienić ustawienia w przeglądarce tak, aby nie pobierała ona ciasteczek.