Praca w Domu nad Stawami wróciła do normy

Siedlce

Mariola Zaczyńska 0000-00-00 00:00:00 liczba odsłon: 14051
Mamy naprawdę wspaniały dom: komfortowe warunki, wykwalifikowanych 
opiekunów, dużo różnorodnych form aktywności – mówi dyrektor Adam Kowalczuk

Mamy naprawdę wspaniały dom: komfortowe warunki, wykwalifikowanych opiekunów, dużo różnorodnych form aktywności – mówi dyrektor Adam Kowalczuk

Gdy wpisze się w wyszukiwarkę Google hasło „DPS Siedlce” wyskakuje strona Domu nad Stawami, a zaraz potem artykuł z „Tygodnika Siedleckiego”: „Mobbing i znęcanie psychiczne”. - Informacja jest krótka i nie można się od razu doczytać, że chodziło o mobbing wobec pracowników, a nie pensjonariuszy – mówi Adam Kowalczuk, nowy dyrektor Domu Nad Stawami.

Martwi się tym. W domu jest sto miejsc, dziś jest dziewięćdziesięciu pensjonariuszy. Zazwyczaj na wolne miejsce w DPS czeka się w kolejce. Czy na placówkę padł cień podejrzeń i wątpliwości? Minęły już ponad trzy miesiące od chwili, gdy były dyrektor Janusz Ginter złożył rezygnację z pełnionej funkcji. Adam Kowalczuk ocenia, że to była dobra decyzja.

- To było ostre cięcie, które miało dobry wpływ na unormowanie zaognionej sytuacji. Dyrektor kierował się dobrem mieszkańców, jak podkreślał, ale wyszło to na dobre także pracownikom. Adam Kowalczuk nie zastanawiał się długo, gdy otrzymał od prezydenta Siedlec propozycję pracy w Domu nad Stawami. Od ośmiu lat pracował w MOPR, był tam zastępcą dyrektora. Atmosferę pracy chwali sobie ogromnie. - Stosunki międzyludzkie są tam rewelacyjne! Ale nadszedł taki moment, gdy poczułem wewnętrzne wypalenie. Codzienny kontakt z ludzką biedą, przemocą, problemami z alkoholem, często z postawą roszczeniową i nieprzyjazną... To bardzo człowieka spala. Dlatego nie zastanawiałem się długo nad odpowiedzią dla prezydenta. Potrzebowałem już nowego wyzwania. O konflikcie w siedleckim DPS było głośno na całą Polskę. Pierwsze, co po przyjściu do nowej pracy zobaczył, to fakt, że nie było tu strony wygranej czy przegranej.

- Nikt tu nie wyszedł bez szwanku. Ani pracownicy występujący przeciwko dyrektorowi Ginterowi, ani pracownicy popierający dyrektora. Akcję protestacyjną zainicjował związek zawodowy „Solidarność”. Zaraz po moim przyjściu inni pracownicy założyli nowy związek zawodowy. Dziś jest on liczniejszy od „Solidarności”. 

Osią konfliktu była jedna z pracownic DPS, szefująca sekcji opiekunów. To jej zarzucano mobbing, brak kultury i poszanowania dla pracy innych. Dziś pracuje jako terapeutka. 

- Uważam, że panuje teraz wzajemna tolerancja. Nastroje się wyciszyły.

Zostało Ci do przeczytania 47% artykułu

Aby przeczytać całość kup e-wydanie nr 52/2009:

Komentarze (12)

Komentarz został dodany

Twój komentarz będzie widoczny dopiero po zatwierdzeniu przez administratora

Dodanie komentarza wiąże się z akceptacją regulaminu

  • najstarsze

  • najnowsze

  • popularne

Klauzula informacyjna
Szanowny Użytkowniku

Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” zaktualizowała swoją Politykę Prywatności. Portal tygodniksiedlecki.com używa cookies (ciasteczek), aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” i jej Zaufani Partnerzy używają plików cookies, aby wyświetlać swoim użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy. Korzystanie z naszego serwisu oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Można zmienić ustawienia w przeglądarce tak, aby nie pobierała ona ciasteczek.