(galeria)" >

Ludzie żyją w szoku (galeria)

Łuków

Piotr Giczela 0000-00-00 00:00:00 liczba odsłon: 76928

Po zajściu na dyskotece Kamil cudem uszedł z życiem. Na zdjęciu po operacji w łukowskim szpitalu. Fot. PGL

Dyskoteka w Wesołówce w gminie Stanin cieszy się złą sławą, ale tak okropnego zdarzenia, jak to w nocy z soboty na niedzielę (9-10.01), jeszcze tam nie było.

Porządku na dyskotece pilnuje ochrona. Jeden z pracowników ochrony o mały włos nie zabił uczestnika dyskoteki. Młodzież przyjeżdżająca na zabawy mówi: – Oni zawsze bili. Zamiast chronić, sami byli zagrożeniem.

„ZAJ... CIĘ SKUR...”

Początki tragicznego zajścia były błahe. Kamil, 22-letni pracownik firmy ogrodniczej, wybrał się na zabawę ze swą dziewczyną Patrycją. Spotkali tam Norberta. Kamil był zły na niego, bo dowiedział się od Patrycji, że Norbert uderzył jej młodszego brata. Kamil złapał Norberta za ubranie i przemawiał mu do rozumu, by nie bił młodszych.

– Zaczęliśmy się przepychać. Zaraz podszedł do nas ochroniarz. Uderzył mnie pięścią w twarz. Patrycja mnie zasłoniła, ale ją też uderzył – relacjonuje Kamil, a jego dziewczyna dodaje, że dostała otwartą ręką w twarz i mówił do niej: „Jak nie chcesz oberwać, to wypier...”. – Zrobiło się zbiegowisko. Powiedziałem, że nie chcę kłopotów i pójdę już do domu. Ochroniarz strasznie mnie wyzywał. Chwycił za szyję i dusząc wyciągnął z sali do służbowego kantorka. Tam był pan Jacek, szef tych ochroniarzy. Nie reagował, gdy jego podwładny mówił, że mnie zajeb... ani wtedy, gdy mnie uderzył pięścią w nos. Siedziałem na krześle. Po ciosie upadłem, a ochroniarz z całej siły kopnął mnie w brzuch. Cios był tak silny, że nie mogłem oddychać. Czołgając się i na kolanach dowlokłem się do WC, żeby się ogarnąć. Byłem zakrwawiony. Po wyjściu prosiłem, by mnie puścili. „Jeszcze skur... z tobą nie skończyłem” - rzucił do mnie ten sam ochroniarz, ale jego szef kazał mu już dać spokój. Polecili mi wytrzeć krew z podłogi i się wynosić.

ZMIAŻDŻONA TRZUSTKA OBUMARŁA

Patrycja i jej brat podprowadzili pobitego do swego domu. Sam nie mógł chodzić. W mieszkaniu dziewczyny od razu położył się i zasnął. Po około 40 minutach zbudził go okropny ból brzucha i torsje. Wymiotował żółcią. Patrycja zadzwoniła do rodziców Kamila. Gdy przyjechali do Wesołówki z sąsiedniego Jonnika, natychmiast zawieźli syna do łukowskiego szpitala. Trafił na Oddział Chirurgiczny. Okazało się, że podczas pobicia w dyskotece doszło do  rozległych obrażeń wewnętrznych.

– Gdy przywożą młodych z wypadków, do jakich doprowadzili po alkoholu, to nam tak nie żal. Teraz nie można przejść nad tym, co się stało, do porządku dziennego. Młody człowiek został inwalidą, bo ochroniarz pobił go niemal na śmierć – mówi zirytowany Jarosław Krasuski, ordynator chirurgii. – Wewnętrzne obrażenia i niewydolność wielonarządowa groziły śmiercią pacjenta. Operacja Kamila trwała 5 godzin. Pacjent wymaga długiej rekonwalescencji i rehabilitacji. Już nie będzie mógł pracować fizycznie.

W szpitalu spotykam się z Kamilem i jego najbliższymi. Przeżywają tragedię. Wiedzą, że Kamil będzie inwalidą, bo miał zmiażdżoną połowę trzustki, którą trzeba było usunąć. Trzustka wydziela insulinę. Jej niedobór prowadzi do cukrzycy. Kamil będzie leczony do końca życia. Będzie już stale na diecie.

– Na razie o tym nie myślę. Cieszę się, że udało się lekarzom zachować mnie przy życiu. Byłem tak blisko śmierci. Teraz leżę tutaj... – tu głos Kamilowi się załamuje, a oczy robią się czerwone i pojawiają się w nich łzy. Patrycja, siedząca przy łóżku, łapie delikatnie Kamila za rękę. – Już jest dobrze, jest dobrze – powtarza.

PANOWIE, CO FUNKCJE OCHRONIARSKIE PEŁNILI

Matka pobitego poinformowała w niedzielę o zdarzeniu KPP w Łukowie. Łukowska Prokuratura Rejonowa wszczęła śledztwo. Podejrzanych o popełnienie przestępstwa: 37-letniego Jacka W., 37-letniego Sławomira S. i 26-letniego Daniela S. zatrzymano do wyjaśnienia. Sławomir S. został po wyjaśnieniach zwolniony i oczyszczony z podejrzeń.

– Obu wypełniającym funkcje ochroniarskie postawiliśmy zarzuty pobicia i spowodowania obrażeń ciała zagrażających życiu – powiedział nam Mariusz Brojek, łukowski prokurator rejonowy. – Po przesłuchaniu wobec jednego zastosowano dozór policji, a wobec drugiego także poręczenie majątkowe. Śledztwo jeszcze trwa.

PIOTR GICZELA
Od autora: Do sprawy zajścia na dyskotece jeszcze wrócimy.

Zostało Ci do przeczytania 26% artykułu

Aby przeczytać całość kup e-wydanie nr 4/2010:

Komentarze (382)

Komentarz został dodany

Twój komentarz będzie widoczny dopiero po zatwierdzeniu przez administratora

Dodanie komentarza wiąże się z akceptacją regulaminu

  • najstarsze

  • najnowsze

  • popularne

Klauzula informacyjna
Szanowny Użytkowniku

Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” zaktualizowała swoją Politykę Prywatności. Portal tygodniksiedlecki.com używa cookies (ciasteczek), aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” i jej Zaufani Partnerzy używają plików cookies, aby wyświetlać swoim użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy. Korzystanie z naszego serwisu oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Można zmienić ustawienia w przeglądarce tak, aby nie pobierała ona ciasteczek.