Miłość i śmierć w Kamienicy

Siedlce

0000-00-00 00:00:00 liczba odsłon: 17866

Przemawia siłą ekspresji, emanuje zmysłowością, kipi od emocji. 24 lutego na deskach warszawskiego Teatru „Kamienica” siedlecki Caro Dance wytańczył z grupą FNF uwspółcześnioną opowieść o miłości Carmen i Jana. Był to kolejny spektakl rodzimej formacji w stolicy. Czy udany? Bilety i zaproszenia rozeszły się jak świeże bułeczki. Widownia wypełniona młodymi ludźmi - widać, że dzięki programom telewizyjnym, takim jak You Can Dance taniec bije rekordy popularności.


A jest co oglądać. Na scenie znani z telewizji młodzi artyści. Rzecz dzieje się w świecie cyganerii, kwiatu polskiej młodzieży. Jan, młody człowiek, zakochuje się w Carmen. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie to, że jest ona bardzo „popularna” wśród mężczyzn i fakt, że dawna dziewczyna Jana jest w ciąży... Problemy stare jak świat, choć na szczęście nie każdy człowiek się z nimi boryka.

Forma to teatr tańca z użyciem muzyki poważnej - klasyka z opery Bizeta, bolero Ravela, połączone ze współczesnym rytmem, jazzem i hip--hopem. Taniec jest połączeniem stylów, choreografia autorstwa Iwony Orzełowskiej splata balet z tańcem hip-hop, dyskotekowym, techno. Stroje – istne pomieszanie subkultur: punk, hip-hop, tiule i koronki ze skórą, ćwiekami, łańcuchami... Buzują światła stroboskopów, powiewają ażurowe spódniczki, stukają martensy. Skromna, surowa scenografia, gra świateł i kolorystyka przywodzą na myśl współczesne reklamy modnych, młodzieżowych marek.

Spektakl jest dobrze zagrany. Iza Orzełowska, odtwórczyni roli Carmen przyznaje, że warsztatu aktorskiego uczyli ich: Milena Madziar, aktorzy Teatru „Roma”, oraz główny reżyser serialu „Brzydula”. Kuba Mędrzycki, grający Jana, mówi: - aktorami z wykształcenia nie jesteśmy, a nie każdą emocję, uczucie da się przekazać ruchem. Jest to dla nas wyzwaniem. Musimy wykazać się talentem, warsztatem, zmysłem aktorskim, nie tylko tanecznym.
Spisali się znakomicie. Tancerze są bardzo wiarygodni, tak że trudno uwierzyć, iż odtwórczyni roli tytułowej ma dopiero 21 lat, a Kuba Mędrzycki zaledwie 18! Bardzo efektowna i dynamiczna jest scena tańca Carmen z mężczyznami w rytmie bolera. Ba, przecież to „numer”, z którym Caro Dance wygrało Mistrzostwa Świata Dance Show w Riesa! Tymczasem walka Jana z gwiazdorem Escamillo (w tej roli Brian Poniatowski) o Carmen nasuwa na myśl walki kogutów. Mężczyźni biorą się za bary, przerzucają się przez ramię (wzbudzając popłoch w pierwszych rzędach widowni), by za chwilę podjąć pojedynek na piruety, nagrodzony rzęsistymi oklaskami. Dynamiczne partie, w których króluje hip-hop, wykonuje głównie ekipa FNF. Do tego zmysłowe sceny spotkań dwojga głównych bohaterów, dryfująca przez scenę Zoja przerywająca miłosne podchody, rozdarcie Jana i mamy bardzo burzliwy, emocjonalny spektakl. Tancerze zgodnie przyznają, że „Carmen” to dla nich duży krok w stronę tańca zawodowego.

Jak umiejscowić operę z końca XIX wieku w dzisiejszych czasach? Czy taka miłość się zdarza? Czy można wyobrazić sobie współczesną Carmen? Myślę, że tak. Każdy z tancerzy kreuje swoją postać, ma indywidualny wkład w tworzenie spektaklu. Charaktery są bardzo mocno zarysowane, a dzięki temu, że są odgrywane i współtworzone przez młodych ludzi, są pełnokrwiste i wiarygodne.

Zimna, lecz zmysłowa Carmen (Iza Orzełowska), to femme fatale emanująca seksem, bawiąca się dobrze i często, na scenie podawana z rąk do rąk, z ust do ust. Ostro broni się przed jakimkolwiek uczuciem do mężczyzny. Zaskakuje więc, kiedy zakochuje się w Janie, ale też kiedy rezygnuje z tego uczucia na rzecz ciężarnej dziewczyny. W tym momencie delikatność i subtelność Zoi (świetna rola Elizy Kindziuk) wydaje się być jej słabością - w sposób naturalny nabieramy do niej niechęci, gdy zjawia się w najgorętszych momentach jak widmo obowiązku (bo kto je lubi?). I oto Jan (Kuba Mędrzycki), bardzo emocjonalny, współczesny Piotruś Pan, rozerwany między jedną a drugą z nich, jak między namiętnością a przykrą odpowiedzialnością. Tak, łatwo można sobie wyobrazić taką sytuację. Czy tak samo myśli młodzież? Większość warszawskiej publiczności stanowili licealiści, gimnazjaliści, fani i przyjaciele artystów, adepci szkół tańca. Wychodząc komentowali rozemocjonowani, kto lepiej tańczył, a przede wszystkim, kto lepiej wyglądał. W tym momencie jeszcze nawet nie zastanawiali się nad treścią, najważniejszy był taniec... Trudno było oprzeć się wrażeniu, że to ta sama młodzież, która przed chwilą występowała na scenie.
Siedlczanie mogą być dumni. Teatr Tańca Caro Dance osiąga sukcesy, a nasi tancerze przechodzą na zawodowstwo. Takich szans rozwoju zainteresowań dla młodzieży ze świecą szukać w stolicy. Miło, blisko i wszystko... Trzeba tylko dać się pochłonąć. Dzięki programom telewizyjnym pojawił się boom na taniec, co sprawia, że w Polsce można brać udział w warsztatach tanecznych ze światowej sławy choreografami. Przed tymi, którzy chcą tańczyć, otwiera się wiele drzwi, jak mówi Kuba Mędrzycki – nic, tylko uczestniczyć.

Tekst i zdjęcia
Aneta Czarnocka
Komentarze (135)

Komentarz został dodany

Twój komentarz będzie widoczny dopiero po zatwierdzeniu przez administratora

Dodanie komentarza wiąże się z akceptacją regulaminu

  • najstarsze

  • najnowsze

  • popularne

Klauzula informacyjna
Szanowny Użytkowniku

Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” zaktualizowała swoją Politykę Prywatności. Portal tygodniksiedlecki.com używa cookies (ciasteczek), aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” i jej Zaufani Partnerzy używają plików cookies, aby wyświetlać swoim użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy. Korzystanie z naszego serwisu oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Można zmienić ustawienia w przeglądarce tak, aby nie pobierała ona ciasteczek.