Jarmark na Stanisława
Siedlce
Siedlecki III Jarmark św. Stanisława nabrał w tym roku rumieńców. Wystawcy dopisali, mieszkańcy także, mimo iż piątkowe popołudnie zaskoczyło deszczem. Święto patrona miasta przyjęło się.
Głowa miasta, Wojciech Kudelski, wyjechał spod Urzędu Miasta wielce paradnie – w bryczce. Daleko nie miał, ale co fason, to fason! Dał przykład innym, jak się dobrze bawić. Uroczyste otwarcie jarmarku nastąpiło w piątkowe południe, choć wystawcy zwracali uwagę przechodniów już od co najmniej dwóch godzin.
- Tam są prawdziwi górale! – przekazywano sobie informacje.
A jakże! Górale z Zakopanego mieli wielkie wzięcie. Siedlczanie kupowali baranie skóry, skórzane kapcie i, obowiązkowo, oscypki. - Tylko nie tsymojcie go w lodówce – przestrzegał góral, pakując oscypka wielkiego jak bochenek chleba. – Bo wom zdembieje, twardy się zrobi.
Oscypki były świeżuchne i rozpływały się w gębie! Te wielkie po bokach były ostre, w środku łagodne.
- Bocki to do piwa – podpowiadał góral.
Kilka stoisk dalej furorę robiły litewskie smakołyki. Wiele rodzajów chleba: z bakaliami, żytniego, bez drożdży, z ziarnami. Wybór wielki, a smak jaki, ho, ho! Do kompletu można było nabyć litewski kwas chlebowy, coś jak nasz podpiwek. Wzięcie miały także tradycyjne wyroby wędliniarskie. Pęta kiełbas, schaby, boczki wabiły zapachem wędzonki. Można było popróbować, można było kupić. Jak zwykle oblegane były stoiska z naturalnym miodem.
- Kupiłam miód malinowy – cieszy się mama z córeczką w wózeczku.
Nieco dalej panie ze Śląska przywiozły ręcznie robione mydła.
- To z koziego mleka, to z dodatkiem lnu, to z rumiankiem – prezentują zgrabne kosteczki opakowane w folię.
Delikatny zapach różni się od zapachu mydeł kupowanych w sklepach.
Do wyboru siedlczan są także stoiska z cukierkami, drewnianymi ozdobami, wikliną, biżuterią, rękodziełem artystycznym, wyrobami ze szkła. Kręcone lizaki o smaku jagód i żurawiny, czapeczki robione szydełkiem, kowbojskie kapelusze dla twardzieli, nożyki do owoców dla zaradnych gospodyń, bluzeczki, buciki, czyli co tylko dusza zapragnie! Od razu widać, że najbardziej oblegane są te stoiska, które jeszcze się nie opatrzyły podczas masowych imprez oraz te, gdzie są wystawione ceny. Tam, gdzie leży tylko towar bez karteczek z ceną, jest pusto. Ludzie nie lubią pytać, ile co kosztuje. Wolą sobie po cichu przeliczyć, czy ich na coś stać, czy nie.
W tym roku z jarmarkiem połączono targi edukacyjne i Dzień Recyklingu. Ma to być już tradycja. Targi edukacyjne skierowane są do uczniów wybierających gimnazja i licea. Każda placówka miała okazję zaprezentować się z jak najlepszej strony.
Dni recyklingu są same w sobie przebojem. Za surowce wtórne: papier, szkło, plastikowe opakowania, można otrzymać sadzonki kwiatów, krzewów, drzewek. Każdy, kto zdał surowce wtórne, mógł wziąć udział w loterii fantowej. Rozdano ponad 1500 losów! W sobotę jarmark zakończyły występy zespołów RZEPCZYNO i TURNIOKI. Znamy zamiłowanie siedlczan do udziału w koncertach, zaskoczyła nas więc niewielka frekwencja. Na placu bawiło się około 800 osób, czyli zaledwie część stałych bywalców.
- Możliwe, że ludzie jeszcze unikają publicznych zabaw po narodowej żałobie – zastanawia się Mariusz Orzełowski, szef gabinetu prezydenta.
Pogoda w sobotę dopisała na medal. Piątkowe deszczowe popołudnie wystraszyło niektórych wystawców, skrzętnie chowających swe towary przed opadami. Deszczu nie bały się tylko lśniące modele opli i chewroletów, kuszące potencjalnych klientów salonu samochodowego.
- Widać już, że jarmark się przyjął. Brakuje mi jeszcze ulicznych grajków i mimów, bawiących przechodniów. Mam nadzieję, że w przyszłym roku się pojawią – mówi Mariusz Orzełowski.
Atmosfera jarmarku rządzi się swoimi prawami. Gwar i muzyka przyciągają ludzi. Cukrowa wata, lody i baloniki to te małe rzeczy, które cieszą. Maluchy miały dwudniowy kinderbal na dmuchanej zjeżdżalni w pobliżu smakołyków. Jedyne, co mogłoby być przyjemniejsze, to... ceny, oczywiście! Na jarmarku, niestety, nic nie dało się kupić za grosze. Co fajniejszy towar, to droższy. Ale i tak, gdy już się „przełknęło” wydatek, każdy zakup cieszył. W końcu było w czym przebierać. Do wyboru, do koloru! Jak na jarmark przystało.
najstarsze
najnowsze
popularne