Nie, nie, nie. W żadne dramatyczne wybory między III a IV Rzeczpospolitą nie dam się wkręcić. W poprzednich wyborach, owszem, zdarzało mi się mieć miłe złudzenie, że losy ojczyzny rozstrzygają się na naszych oczach, że od wyniku głosowania przyszłość zależy. Teraz biorę na wstrzymanie.