Deszczowe miasteczko?
Węgrów
Czy plac przy Starostwie to najlepsze
w Węgrowie miejsce na objazdowe wesołe miasteczko? Radny Stanisław Mielniczek ma wątpliwości. Proponuje, by miasteczko lokować raczej nad Liwcem. Burmistrz nie mówi „nie”, obiecuje rozważyć propozycję.
- W Węgrowie jest tragicznie z parkowaniem, szczególnie w dni targowe, gdy przyjeżdżają mieszkańcy okolicznych miejscowości. Wydawało mi się, że jedynym miejscem rezerwowym jest nieutwardzony plac przy Starostwie. Ostatnio mamy w Węgrowie najazd wesołych miasteczek. Ostatnio było przed majowym długim weekendem, teraz na Boże Ciało znowu mamy wesołe miasteczko.
Moim zdaniem, zainteresowanie wesołym miasteczkiem w Węgrowie jest znikome. W ciągu dnia to wszystko stoi, może po południu jest uruchomione i ktoś na karuzeli się przejedzie. Z placu korzystają mieszkańcy przyjeżdżający do Węgrowa, klienci sklepów, petenci i pracownicy Starostwa, pacjenci ośrodka zdrowia - przekonywał w ubiegłym tygodniu na sesji Rady Miejskiej radny Stanisław Mielniczek. - Musimy się zastanowić, czy powinno być tak, że wesołe miasteczko blokuje na dwa tygodnie praktycznie jedyne wolne miejsce do parkowania w Węgrowie. A co będzie, kiedy niedługo rozpoczniemy prace na rynku? Gdzie samochody się pomieszczą? - pytał radny. - Czy nie należałoby szukać innego miejsca dla tego typu gości?
Zdaniem radnego takim miejscem mógłby być np. parking przy kempingu. - Choć jest on mniejszy niż plac przy Starostwie, gdyby postawić barakowozy obok, przy nasypie i nad rzeką, taka lokalizacja nie blokowałaby miasta. A tereny nad Liwcem przeznaczone są na miejsca wypoczynku i rekreacji. Kto chce pójść z dzieckiem do wesołego miasteczka, pójdzie i nad Liwiec. Kawiarnia też się nie obrazi, jeśli ktoś przy okazji tam kawę lub napój wypije... - przekonywał Stanisław Mielniczek.
- Plac przy Starostwie to faktycznie kilkadziesiąt miejsc parkingowych. Z drugiej jednak strony, wesołe miasteczko sprawia radość dzieciom, naszym najmłodszym mieszkańcom. Rozważymy miejsce lokalizacji nad Liwcem - obiecał burmistrz Jarosław Grenda. - Pomysł wydaje się na pierwszy rzut oka sensowny. W okresie letnim, rzeczywiście, mogłoby być to miejsce. Musimy zorientować się, co do możliwości technicznych. Wesołe miasteczko potrzebuje dosyć sporego zasilania energetycznego - dodał.
- Mieszkańcy mówią: przyjechało wesołe miasteczko - mamy zepsutą pogodę - zażartował radny Stanisław Mielniczek. - Rzeczywiście, coś w tym chyba jest - zgodził się burmistrz. - To już długoletnia tradycja. Kiedy przyjeżdżają, zawsze zaczyna padać deszcz - zgodził się burmistrz.
Zostało Ci do przeczytania 0% artykułu
Aby przeczytać całość kup e-wydanie nr 24/2010:
najstarsze
najnowsze
popularne