Komu święto, komu ból…
Badyl w mrowisko
2013-03-13 11:18:45
liczba odsłon: 2897
Wreszcie Kolega przypomniał sobie o mnie i zaprosił do siebie. Nie musiałem jechać daleko, ot, na tamten brzeg Bugu... Pod Kleszczele... Gdy pierwszego wieczora siedzieliśmy, pogryzając sernik, gwarząc i wspominając, w fotelu przed telewizorem usadowił się nestor rodziny, ojciec Kolegi. Krzepki osiemdziesięciolatek, który – jak powiada – żyje tak długo, bo omija lekarzy.
Staruszek zaczął oglądać jeden z wieczornych serwisów informacyjnych; my dalej snuliśmy nasze opowieści. Z obszarów nostalgicznych wspominek wyrwało nas siarczyste przekleństwo. Irytacja seniora była komentarzem do materiału o obchodach święta tzw. żołnierzy wyklętych; słowa, jakich użył – tak to ujmę – były w bardzo rażącej opozycji do tonu i treści słów dobiegających z głośnika.
Spojrzałem na Kolegę, wskazałem głową dziadka i pytająco uniosłem brwi. Kolega wyjął z regału kartkę, ołówkiem zakreślił koło na tekście, położył przede mną i mruknął: – Czytaj...
Zostało Ci do przeczytania 59% artykułu
Aby przeczytać całość kup e-wydanie nr 11/2013:
najstarsze
najnowsze
popularne