Pamiętam, jak mój ojciec w czasach późnego PRL mówił do telewizora dowodząc tym w studiu, że łżą w żywe oczy. Czasy się zmieniły – zamiłowanie do konwersacji z telewizorem pozostało. Kiedyś mnie takie gadki bawiły – dziś nie. Są dla mnie przejawem wszechpolskiej frustracji: stanu notorycznego niezadowolenia ze wszystkiego; a głównie z polityki. Jak w „okienku” wypowiada się ktoś z ekipy rządowej, zwolennicy opozycji „przekonują” go, że nie ma racji, gdy zaś przedstawiciel opozycji zapewnia widzów, że ma ona pomysł na skuteczne wybawienie Polski z kłopotów, „polemizują” z nim sympatycy aktualnego rządu.