Myśli przy zbieraniu mirabelek

Badyl w mrowisko

2013-08-14 10:38:39 liczba odsłon: 2359

Na podwórku, na którym się wychowywałem, rosło ogromne – takim je postrzegałem jako kilkulatek - drzewo, które rok w rok obficie obdarowywało nas żółtymi owocami. Było ich tyle, że wystarczało nie tylko dla domowników, ale i sąsiadów, którzy zbierali je na przetwory. A kompot z mirabelek jest pyszny. Wiedzieliśmy o tym my, dzieci, pijąc go do niedzielnych obiadów. Wiedzieli nasi dziadkowie i ojcowie, którzy nie mogli się nachwalić dobroczynnego działania kompociku przy leczeniu zespołu chorobowego dnia następnego, czyli kaca. Była w tym pewna symbioza: dorośli wypijali płyn, a my wyjadaliśmy pachnące goździkami, słodko-kwaśne owoce pozostające na dnie słoików. Jeśli miałbym sporządzić listę smaków mego dzieciństwa, to aromat tego napitku zająłby poczesne miejsce.

Zostało Ci do przeczytania 65% artykułu

Aby przeczytać całość kup e-wydanie nr 33/2013:

Komentarze (0)

Komentarz został dodany

Twój komentarz będzie widoczny dopiero po zatwierdzeniu przez administratora

Dodanie komentarza wiąże się z akceptacją regulaminu

Klauzula informacyjna
Szanowny Użytkowniku

Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” zaktualizowała swoją Politykę Prywatności. Portal tygodniksiedlecki.com używa cookies (ciasteczek), aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” i jej Zaufani Partnerzy używają plików cookies, aby wyświetlać swoim użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy. Korzystanie z naszego serwisu oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Można zmienić ustawienia w przeglądarce tak, aby nie pobierała ona ciasteczek.