Na wczorajsze, świąteczne popołudnie zaplanowaliśmy wyjście do kina mieszczącego się w Pałacu Kultury i Nauki. Na dwie godziny przed seansem włączyłem radio. Dowiedziałem się, że „w centrum Warszawy trwa regularna bitwa wzniecona przez uczestników Marszu Niepodległości, którzy rzucali kamieniami, butelkami, a nawet tzw. koktajlami Mołotowa”.
Niedobrze – pomyślałem. Czy bezpiecznie dotrzemy na seans? Czy on się w ogóle odbędzie? By dowiedzieć się czegoś więcej, włączyłem telewizor. Kanały informacyjne pokazywały to samo: płynący całą szerokością ulic, agresywnie zachowujący się tłum. Nagle ukazały się płomienie pożerające jakąś konstrukcję. Będący na miejscu zdarzeń reporter informował, że to płonie ledwie co odbudowana (po innym podpaleniu) instalacja „Tęcza” na placu Zbawiciela. Dodał, że demonstranci nie dopuszczają pojazdów straży pożarnej, a policja nie jest w stanie zapanować nad tłumem. Powiało grozą...
najstarsze
najnowsze
popularne