Z powodu moich poglądów, także prezentowanych w tym cyklu, słyszę najróżniejsze opinie o sobie. Tymi krytycznymi – jeśli nie są inwektywami obliczonymi „na ulżenie sobie” – szczerze się przejmuję. Czasem pod wpływem przemyśleń zmieniam moje przekonania, częściej – nie. Owszem, poglądy mam wyraźnie odmienne od podawanych „do wierzenia” jako „jedynie prawdziwe”, ale też te poglądy są absolutnie moje… A to dziś komfort, ale i wyzwanie.
Publiczne dzielenie się własnymi przemyśleniami nie jest postawą zbyt częstą w naszym społeczeństwie. A już za szczególnie niebezpieczne dziwactwo uchodzi głoszenie przekonań niebędących „po linii i na bazie”. Wiedzą, o czym mówię parlamentarzyści oraz pracownicy samorządów lokalnych gdzie koterie polityczne są o wiele bardziej wyczulone na lojalność, niż osobistą i zawodową rzetelność osób z nimi powiązanych…