Istnieje gmina, co jest jeszcze bardziej podlaska niż Siedlce, a do tego nie jest ruska, a lacka ona jest, co na wschodnim pograniczu kulturowym ma istotne znaczenie.
Istnieje gmina, co jest jeszcze bardziej podlaska niż Siedlce, a do tego nie jest ruska, a lacka ona jest, co na wschodnim pograniczu kulturowym ma istotne znaczenie.
Ostatnio dowiedziałem się, że w gminie owej odbyła się Wigilia dla osób samotnych. Niby żadna wiadomość: toż samotnych u nas nie brakuje, ale jednak – ponieważ znam ludzi z tamtego terenu dość dobrze – ta informacja stała się powodem przemyśleń ogólniejszej natury.
W głównej miejscowości gminy mieszka nie mniej, niż półtora tysiąca ludzi. W większości dobrych, szczerych, serdecznych i (w tym wypadku to ważna cecha) bogobojnych, jacy zamieszkują podlaskie miasta, miasteczka i wioski, gdzie wszyscy o wszystkich wiedzą wszystko. Kto gdzie pracuje, jak się komu powodzi, jaki kawaler ma się ku jakiej pannie i co na to jej rodzice, kto jest solidny, a kto nie, co z kim idzie załatwić (i za ile…), a nawet to, kto ile na tacę kładzie. Słowem, nie ma takiego człowieczka, o którym wieść gminna nie byłaby w stanie wydać „miarodajnej” opinii.