Pan Waldemar z Siedlec nie zgodził się z intencją tekstu, w którym – uznając prawo hierarchów rzymskokatolickich do wypowiadania się na tematy ogólnospołeczne – sprzeciwiłem się oczekiwaniu, by ich opinie były wiążące dla gremiów stanowiących prawo świeckie. Polska bowiem, przypomniałem, nie jest krajem wyznaniowym (formalnie), dlatego prawa uchwalane dla ogółu obywateli nie powinny „współgrać” z normami żadnej wspólnoty religijnej.
Szanowny Korespondent zarzucił mi, że myśląc tak przekreślam historię naszego kraju, tak mocno związaną z katolicyzmem. Postulat, by wierni sposobem życia (bez sankcji prawnej) dowodzili swej religijności – zdaniem p. Waldemara – doprowadzi do sytuacji, że „pasterze” będą pouczać, a „owczarnia” będzie żyć wedle własnego uznania. Ale czy dziś, choć wpływy „pasterzy” dominującego Kościoła są ogromne, da się powiedzieć, że ogół ich „owczarni” wprawia w zachwyt życiem bogobojnym i szlachetnym?