Podczas studiów zajęcia z ekonomii nie pasjonowały mnie. Nużyły formułki, prawa i uwarunkowania systemów gospodarczych… Ale ja (wówczas podrostek) mogłem sobie pozwolić na luksus niewiedzy ekonomicznej, bo nie miałem żadnych ciągot do roli tzw. działacza politycznego. W zupełnie innej sytuacji są zaś ci, którzy mają ambicje kierowania krajem. Ich na luksus indolencji nie powinno być stać, a jednak pozwalają sobie nań…
Jedną z ważniejszych „pyskówek” (bo przecież nie debatą publiczną!) jest spór wokół wejścia naszego kraju do strefy euro. Skręca mnie przy słuchaniu bajdurzeń „pretendentów do tronu”, którzy nie mówią wprost, że nie ma żadnego znaku zapytania, czy wejdziemy do strefy euro. Kwestią otwartą jest tylko, kiedy to nastąpi.
Zastąpienie złotówki przez euro zostało przesądzone w chwili wejścia Polski do Unii Europejskiej. Nam pozostawiono wybór pory. Aby jednak podjąć tę decyzję, polska gospodarka musi spełnić rygorystycznie określone warunki ekonomiczne i społeczne. „Nagięcie” ich może sprowadzić na nas los Grecji…