Oj, nasłuchałem się spotów kampanijnych – aż do przesytu! A jakież marne były prezentacje kandydatów na deputowanych – aż dziw, że ktoś wpuścił je na antenę! A czegóż to „aspiranci” nie mówili, jęcząc o poparcie społeczne – czegóż! Najmocniej irytowały mnie nie tyle parady obietnic i zapewnień (do pustosłowia przywykłem), ale to, że ubiegający się o mandat usiłowali mnie przekonać, że akurat oni wiedzą, czego chce „cała Polska”. „Polska powinna…” „najważniejsze dla Polski…”, „Polska zasługuje…”, „nadszedł czas na zmiany w Polsce” – powtarzali w kółko, a tak bardzo bez sensu… Czym dla nich jest Polska – nie mówili…