Skąpstwo ukarane…

Garwolin

Zbigniew Juśkiewicz 2010-12-09 13:09:04 liczba odsłon: 7605
A umowę przyniósł kurier... Fot. Janusz Mazurek

A umowę przyniósł kurier... Fot. Janusz Mazurek

Chciałem być dobrym ojcem, a że nie stać mnie na kupno samochodu, zafundowałem synowi telefon komórkowy. Ten nie był jednak zachwycony moją „szczodrobliwością”. Chyba zdecydowanie bardziej liczył na firmę „Ford” czy „Toyota”, niż „Nokia”… Jego rozczarowanie wzrosło jeszcze bardziej, kiedy wróciłem z salonu „Orange” z umową. Nauczony bowiem wysokością rachunków za komórkę mojej córki, wybrałem dla syna opcję z limitem rozmów – do 35 złotych miesięcznie. Faktycznie, może trochę przesadziłem… Ale po pewnym czasie zostałem za swoje skąpstwo ukarany. Zamiast rachunku, wynoszącego 35 złotych,dostałem kolejny, który opiewał już na kwotę ponad 110 złotych!

Poruszony tym do głębi zapytałem syna, skąd wzięła się raptem aż taka nadwyżka. Ten wyjaśnił, że niedawno przyjechał do niego kurier od operatora sieci komórkowej, z którym wcześniej umówił się telefonicznie. Przywiózł ze sobą nowy aparat i przedłużenie poprzedniej umowy, której termin właśnie się kończył. Syn też wyraził szczere zaskoczenie wysokością najnowszego rachunku. Do żadnej skruchy się nie poczuwał. Bo niby też i dlaczego? Podpisał tylko przygotowaną umowę, a w rozmowie z kurierem nie padło ani jedno słowo o zmianie jej warunków. 

Skąd w takim razie taka nagła zmiana dotychczasowych zasad i nieoczekiwana wysokość rachunku? Żeby wyjaśnić sprawę, zadzwoniłem na infolinię operatora. Po spełnieniu całej litanii komend, co mam wcisnąć, połączyłem się wreszcie z konsultantem. Dowiedziałem się z zaskoczeniem, że przedłużona umowa jest zasadniczo inna od tej, którą osobiście podpisywałem. Nie ma w niej bowiem żadnego limitu rozmów.

Jakim cudem, skoro ja, formalny przecież właściciel (i płatnik), niczego nie zmieniałem w uzgodnionych wcześniej warunkach. Niczego też nie podpisywałem. Chciałem załatwić sprawę polubownie i od ręki. Zaproponowałem powrót do poprzednich warunków. Tyle tylko, że „w drugą stronę”, czyli opcji mniej korzystnej dla operatora, nie jest to już takie łatwe. Pani poprosiła mnie o różne dane, które mnie nieco zdziwiły. Kiedy zapytałem, po co to wszystko, usłyszałem odpowiedź, która wbiła mnie w ziemię.
Bo skierujemy sprawę do prokuratury…
Po co i przeciwko komu – wydukałem.
Przeciwko pana synowi…

Jak się dowiedziałem w dalszej rozmowie, nieopatrznie mogłem oskarżyć syna o to, że sfałszował mój podpis… Tyle tylko, że, jak sprawdziła po chwili konsultantka, syn podpisał się nie moim, ale swoim imieniem. 

Zaproponowano mi więc, że skoro nie chcę umowy w nowej formie, to powinienem pisać jakieś podania, odwołania, które będą rozpatrzone w ciągu kilku tygodni. Do tego czasu byłbym więc wobec operatora zupełnie bezradny i musiał wypełniać (ponosić konsekwencje finansowe) warunki umowy, której przecież nie przedłużałem i nie podpisywałem.

To wszystko wygląda na istną paranoję rodem z „procesu” Franca Kafki. Przecież w tej sprawie ewidentnie zawinił operator. Czemu kurier dał do podpisu przedłużenie poprzedniej umowy, w końcu zupełnie innej, nie mi, tylko synowi? Czemu przy jej podpisywaniu nie wypełnił podstawowej formalności, jaką jest sprawdzenie tożsamości osoby podpisującej umowę? Jeśli klient chce się czegokolwiek dowiedzieć (choćby o wysokość rachunku), musi się skrupulatnie „uwiarygadniać”. Jest pytany o jakieś numery umowy, dane z dowodu osobistego. Kiedy zaś podpisuje się samą umowę, w końcu najważniejszy dokument, takich wygórowanych standardów już się nie stosuje. Nie stosuje się żadnych, a cały „kontrakt” jest zawierany praktycznie anonimowo. 

Odpowiedź na te pytania wydaje się prosta. Teraz operator zamiast 35, otrzymuje ponad 100 złotych miesięcznie. Bo zrezygnowałem z całej procedury pisania odwołań i wyjaśnień. Może i dobrze. Kto wie, czym by się to mogło skończyć. Może już cała rodzina stałaby dzisiaj przed obliczem prokuratora...?
Co by jednak nie mówić, jest też i pozytywny morał z tej całej sprawy. Skąpstwo zostało ukarane...
Komentarze (18)

Komentarz został dodany

Twój komentarz będzie widoczny dopiero po zatwierdzeniu przez administratora

Dodanie komentarza wiąże się z akceptacją regulaminu

  • najstarsze

  • najnowsze

  • popularne

Klauzula informacyjna
Szanowny Użytkowniku

Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” zaktualizowała swoją Politykę Prywatności. Portal tygodniksiedlecki.com używa cookies (ciasteczek), aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” i jej Zaufani Partnerzy używają plików cookies, aby wyświetlać swoim użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy. Korzystanie z naszego serwisu oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Można zmienić ustawienia w przeglądarce tak, aby nie pobierała ona ciasteczek.