Co się stało z Małgorzatą?

Garwolin

Justyna Janusz 2011-03-28 09:44:44 liczba odsłon: 24826

fot. sxc.hu

Trzy psy przeznaczone do poszukiwania ludzkich zwłok cały dzień szukały Małgorzaty w stajni należącej do jej męża. Nie znalazły. Zagadka zaginięcia 36-latki z Kozłowa w gminie Parysów nie została rozwiązana.

Od pół roku ludzie z tej miejscowości zastanawiają się, co się z nią stało. Policjanci i prokuratorzy nie mają wątpliwości, że to mąż doprowadził do jej  śmierci. Tyle że nie można znaleźć jej zwłok.

Rodzinny dramat

29 sierpnia 2010 roku w Parysowie odbywały się gminne dożynki. Sylwester M. był na imprezie. Byli tacy, co twierdzili, że tego dnia pił. Jego żona wieczorem była u sąsiadów. Sąsiadka odprowadziła ją do furtki. Od tej pory po Małgorzacie słuch zaginął. 9 września 2010 r. Sylwester M. zgłosił w komendzie powiatowej policji w Garwolinie zaginięcie żony. Przyniósł jej zdjęcie. Na nim piękna młoda kobieta, matka trójki dzieci. Policja zaczęła jej szukać – w gazetach i na portalach internetowych ukazały się informacje o zaginionej. Policjanci razem ze strażakami przeczesywali okoliczne stawy. Nic. Jak kamień w wodę. Równocześnie policja sprawdzała sytuację rodzinną Małgorzaty. Nie rysował się obraz rodzinnej sielanki. Wręcz przeciwnie – z gromadzonych materiałów wyłaniał się rodzinny dramat. Policjanci i prokuratorzy ustalili, że Sylwester M. znęcał się nad swoją żoną od 2002 roku. I to ze szczególnym okrucieństwem. On sam wszystkiemu zaprzecza. Twierdzi, że żona po prostu zostawiła rodzinę i uciekła. Policjanci nie mają jednak wątpliwości – nie szukają żywej kobiety, tylko jej zwłok. Sprawa ich znalezienia stała się niemal punktem ich honoru. Chociaż oficjalnie nie chcą rozmawiać o sprawie, to nieoficjalnie przyznają, że muszą ją znaleźć. Od pół roku badają każdy ślad. Dwa dni po  świętach Bożego Narodzenia Sylwester M. na polecenie prokuratury został aresztowany. - Sylwestrowi M. przedstawiony został zarzut znęcania się ze szczególnym okrucieństwem nad małżonką w okresie od 2002 do 29 sierpnia 2010 r., przy czym w dniu 29 sierpnia podejrzany działając w bezpośrednim zamiarze pozbawienia Małgorzaty M. życia, wielokrotnie kopnął ją w plecy, tułów i głowę, powodując obrażenia ciała, w wyniku których pokrzywdzona zmarła, tj. o czyn z art. 207 par. 2 i art. 148 par. 1 kodeksu karnego – oficjalnie informuje Krystyna Gołąbek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Siedlcach. - Zwłoki pokrzywdzonej nie zostały jeszcze znalezione.
Sylwester M. miał siedzieć w areszcie 3 miesiące. Za kilka dni kończy się ten okres. Czy sąd podejmie decyzję o przedłużeniu aresztu? Nie ma przecież ciała, więc czy jest zbrodnia? - Wdrożone zostały czynności poszukiwawcze, w toku których poczyniono także ustalenia wskazujące, iż Sylwester M. przed tą datą (przed 29 sierpnia 2010 – przyp. red.) znęcał się nad Małgorzatą M.,  a w nocy z 29 na 30 sierpnia umyślnie pozbawił żonę życia – czytamy w komunikacie Prokuratury Okręgowej. - Materiał dowodowy, który zebrano w toku wszczętego następnie śledztwa dostarczył podstaw do przedstawienia Sylwestrowi M. zarzutu popełnienia opisanego wyżej czynu.
Gdy aresztowano mężczyznę, troje jego dzieci przekazano do pogotowia opiekuńczego. Gmina musiała z kolei znaleźć kogoś, kto zaopiekuje się 30 hodowanymi przez niego końmi i setką gołębi. Stanął też zakład produkcyjny prowadzony przez Małgorzatę. Policjanci się zawzięli i szukają. W zeszłym tygodniu sprowadzili z Jastrzębia Zdroju trzy psy wyspecjalizowane w szukaniu zwłok. Niemal cały dzień przeszukiwano posesję rodziny M. Strażacy, policjanci, prokuratorzy, adwokaci Sylwestra M. – wszyscy byli na miejscu. Nie znaleźli.

Wieś milczy

W Kozłowie ludzie oficjalnie o sprawie rozmawiać nie chcą.
– Wie pani, on wróci, za pół roku i będzie miał pretensje – mówi starsza kobieta, która raczej nie wierzy, że ciało Małgorzaty zostanie znalezione. Drogę do posesji M. wskażą wszyscy. Robi ona wrażenie. Duży teren, ładny dom, ogromna stajnia wybudowana w ładnym stylu. Na podwórku zakład produkcyjny.  Widać, że ta rodzina biedy nie cierpiała. Niektórzy we wsi postrzegają ich właśnie przez pryzmat pieniędzy. Bogaci byli, więc w rodzinie źle się dziać nie mogło... Ona szyła buty i sprzedawała je na Stadionie. Obrotna, miała głowę do interesów. On hodował konie. Mieli dobre samochody. Ona dbała o swoje dzieci. Pochodziła spod Mińska Mazowieckiego, do Kozłowa sprowadziła się po ślubie. „Pobudowali się” w jego rodzinnej wsi. Czy on ją bił?
– Pani…. – starszy mężczyzna macha ręką, zaprzeczenia nie słychać.
– Ja nie widziałam – mówi kobieta.
– Gośka czasem miała siniaki, ale mówiła, że ze schodów spadła – dodaje inna mieszkanka Kozłowa. – Nigdy się nie skarżyła.
Widać jednak, że sąsiedzi i znajomi Sylwestra M. nie chcą o wszystkim mówić. – Znam go od dziecka i nie uwierzę, że zabił żonę – dodaje inna kobieta. – To co się stało z Małgorzatą? – pytam. – Nie wiem - odpowiada. – Zostawiłaby dzieci i uciekła? – drążę. – Nie, jak znam Gośkę, to nigdy! – dodaje. – Ona bardzo kochała swoje dzieci.
Niektórzy jednak nieoficjalnie przyznają, że w tym małżeństwie dobrze się nie działo. We wsi jest to tajemnica Poliszynela.
Policja i prokuratura proszą jednak wszystkie osoby mające jakieś informacje o anonimowy kontakt z garwolińską komendą lub prokuraturą.
Komentarze (66)

Komentarz został dodany

Twój komentarz będzie widoczny dopiero po zatwierdzeniu przez administratora

Dodanie komentarza wiąże się z akceptacją regulaminu

  • najstarsze

  • najnowsze

  • popularne

Klauzula informacyjna
Szanowny Użytkowniku

Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” zaktualizowała swoją Politykę Prywatności. Portal tygodniksiedlecki.com używa cookies (ciasteczek), aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” i jej Zaufani Partnerzy używają plików cookies, aby wyświetlać swoim użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy. Korzystanie z naszego serwisu oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Można zmienić ustawienia w przeglądarce tak, aby nie pobierała ona ciasteczek.