Radość próżna cokolwiek…

Badyl w mrowisko

0000-00-00 00:00:00 liczba odsłon: 4200

Przed bazyliką św. Piotra falujący tłum z flagami i transparentami. Tłum wzruszony, w uniesieniu, dumny, szczęśliwy, zespolony przekonaniem, że bierze udział w czymś wielkim, silny wiarą w epokowość tej chwili… Oto Jan Paweł II, po zakończeniu procesu kanonicznego, mocą decyzji duchowego zwierzchnika Kościoła rzymskokatolickiego został zaliczony do grona błogosławionych. 

Przed Białym Domem inny falujący tłum z flagami i transparentami. Tłum wzruszony, w uniesieniu, dumny, szczęśliwy, zespolony przekonaniem, że bierze udział w czymś wielkim, silny wiarą w epokowość tej chwili... Oto Osama ben Laden, po długich poszukiwaniach, mocą rozkazu prezydenta USA został zabity przez komandosów. Ten sam przywódca Al Kaidy, mocą prawa koranicznego, w chwili swej śmierci wszedł do grona świętych męczenników islamu...  
Dwa fakty, dwa tłumy, dwie radości… Ludzie z obu tłumów przeżywają jeszcze chwile, w których przyszło im wziąć udział, chętnie i zapewne z egzaltacją w głosie opowiadają o nich przyjaciołom i znajomym, ilustrując relację zdjęciami. Ale co dalej? Co z tego, w czym uczestniczyli, wynika dla nich i dla innych współradujących się z nimi?
Obawiam się, że w obu przypadkach niewiele...

My, Polacy z powodu wpisania w nas cierpiętniczego romantyzmu doby zaborów jesteśmy nieustannie głodni mocnych wzruszeń i (najlepiej) zbiorowych uniesień. Niestety, in gremio wolimy ckliwość i opłakiwanie męczenników, niż wyciąganie wniosków z przeszłości ku ulepszeniu przyszłości.
Już raz przeżyliśmy rozczarowanie, gdy śmierć Jana Pawła II miała zbratać, zjednoczyć, zniwelować nasze przywary i małości. Konsekwencji starczyło na kilka miesięcy. Emocje się rozmyły; trwa kostropato-kołtuńska codzienność. Urzędnicy wrócą do biur, przedsiębiorcy do firm, pracownicy do stanowisk pracy, politycy do swych ról i będzie, jak było. Myślę, że nawet pożar pociągu wiozącego posłów PiS, który to fakt (niczym krzyż ponoć ułożony ze smug samolotów nad miejscem „katastrofy smoleńskiej”) można przecież wziąć za znak niebios, niczego w nich nie zmieni…
Rację ma o. Wacław Oszajca twierdząc, że nawet uzdrowienie tuzina osób za sprawą Jana Pawła II nie byłoby tak pożądanym cudem, jak uleczenie chorej duszy Polaków. Takiego cudu próżno wyglądać, bo wymaga on pracy nad sobą, a my wolimy egzaltacje…
Radość ze śmierci arcyterrorysty też jest chwilowa i niczego nie zmieni. Już pęcznieje strach przed odwetem talibów grożących pomstą. Obawiam się, że obmyślają, jak uszykować stos ofiarny z ciał tylu niewiernych, ilu zdołają zabić.
(Kto zaręczy, że nie będzie między nimi kogoś, kto był pośród radujących się tłumów? )   
Boxer
Komentarze (3)

Komentarz został dodany

Twój komentarz będzie widoczny dopiero po zatwierdzeniu przez administratora

Dodanie komentarza wiąże się z akceptacją regulaminu

  • najstarsze

  • najnowsze

  • popularne

Klauzula informacyjna
Szanowny Użytkowniku

Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” zaktualizowała swoją Politykę Prywatności. Portal tygodniksiedlecki.com używa cookies (ciasteczek), aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” i jej Zaufani Partnerzy używają plików cookies, aby wyświetlać swoim użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy. Korzystanie z naszego serwisu oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Można zmienić ustawienia w przeglądarce tak, aby nie pobierała ona ciasteczek.