Katolik pokrzywiony

Badyl w mrowisko

0000-00-00 00:00:00 liczba odsłon: 4381

Nasłuchałem się kazań ks. Piotra Natanka i uważam, że buduje parakatolickie getto, którego spoiwem ideologicznym ma być nie Biblia, czy nauczanie Kościoła – Matki naszej, ale eskalowany lęk przed dywizjami: szatanów, masonów i liberałów. Gdy zacząłem zastanawiać się nad wywodami ks. Piotra, pojawiło się wspomnienie z dzieciństwa.

Będąc niedorostkiem, rzetelnie wypełniałem obowiązek uczestniczenia w rekolekcjach adwentowych i wielkopostnych, ale nie mogę uznać ich za owocne. Jak je oceniam, to nie one formowały mnie na świadomego chrześcijanina. Wszakże do dziś noszę w sobie pamięć o pewnych rekolekcjach ze schyłku lat 60. Prowadził je franciszkanin i on jeden nas nie straszył piekłem za złamanie postu ścisłego albo za tańce w czasie zakazanym. Nie roztkliwiał opowiastkami o tym, jak poproszone przez św. Stasia (Kostkę) żabki przestawały kumkać, by nie przeszkadzać mu w wieczornej modlitwie i nie usiłował „wzmacniać” naszej wiary przy pomocy takich „budujących przykładów”, jak przypadek chorego chłopca, który tak bardzo „chciał gościć Pana Jezusa w swoim serduszku”, że umarł „bezgranicznie szczęśliwy” dopiero po przyjęciu Pierwszej Komunii na łożu boleści... (Tę opowiastkę usłyszałem niedawno, wplecioną w… pierwszokomunijne kazanie!).

Franciszkanin mówił do nas jak do dorastających i rozumnych ludzi, zaczynających podejmować ważne decyzje dla swojego życia i wiary. Mówił o odpowiedzialności. Uczył dokonywania świadomych wyborów, zadając sobie pytanie: „Czy to, co chcę zrobić, jest dobre dla mnie i innych?” Nie straszył, nie snuł wizji kar i nieszczęść, jakie na pewno nas spotkają, gdy „zejdziemy z Bożej ścieżki”. I nie chciał od nas, dzieci, przyrzeczeń (jak inny rekolekcjonista), że będziemy zawsze wierni Kościołowi. Nic z tych rzeczy! Ten jeden kaznodzieja pokazał nam różne możliwe scenariusze, informował o doraźnych korzyściach z podjęcia takiej lub innej decyzji i od razu przekonywająco kreślił złe, dla duszy i życia, ich skutki odłożone w czasie. I to pamiętam. Tego się trzymam.
Sądzę, że admiratorami księży takich, jak Natanek (ale i Rydzyk) są osoby, ukształtowane przez: katechetów, kaznodziei i rekolekcjonistów, jakich miałem w dzieciństwie. Zapewne gorliwych w pełnieniu swej misji, ale duchowo „sformatowanych”, którzy – zamiast świat otwierać na Chrystusa – zamykają się z nim wewnątrz jakiejś „mentalnej twierdzy”.  Zapewne dlatego ich przekaz trafia do ludzi może i żarliwie wierzących, ale „pokrzywionych” w dzieciństwie wizjami mściwego Boga, lękiem przed piekielnymi mękami i którym wpojono (co najmniej) niechęć do wszystkiego, co nie jest „czysto katolickie”…
Boxer  
Komentarze (27)

Komentarz został dodany

Twój komentarz będzie widoczny dopiero po zatwierdzeniu przez administratora

Dodanie komentarza wiąże się z akceptacją regulaminu

  • najstarsze

  • najnowsze

  • popularne

Klauzula informacyjna
Szanowny Użytkowniku

Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” zaktualizowała swoją Politykę Prywatności. Portal tygodniksiedlecki.com używa cookies (ciasteczek), aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” i jej Zaufani Partnerzy używają plików cookies, aby wyświetlać swoim użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy. Korzystanie z naszego serwisu oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Można zmienić ustawienia w przeglądarce tak, aby nie pobierała ona ciasteczek.