Od historii rodziny do dziejów wielu rodzin

Łuków

Piotr Giczela 2011-07-06 10:19:36 liczba odsłon: 13751
Marek Woliński, zachęca Czytelników „Tygodnika Siedleckiego” do kontaktowania się z nim w sprawach związanych z lokalną historią. Fot. Arch. autora

Marek Woliński, zachęca Czytelników „Tygodnika Siedleckiego” do kontaktowania się z nim w sprawach związanych z lokalną historią. Fot. Arch. autora

Marek Woliński, mieszkaniec podszczecińskiej miejscowości Lipie, przygotował i wydał niespotykany do tej pory na rynku księgarskim herbarz dotyczącego osób zamieszkujących na terenie Ziemi Łukowskiej. Dlaczego zajął się odkrywaniem historii lokalnych rodów z Podlasia? Na to i na jeszcze inne pytania autor herbarza udziela obszernych odpowiedzi w rozmowie z Piotrem Giczelą.

– Co skłoniło Pana do przygotowania „Herbarza szlachty Ziemi Łukowskiej na Lubelszczyźnie”?

– Było kilka przyczyn. Po pierwsze, moja rodzina pochodzi z Ziemi Łukowskiej, dokładnie z parafii Trzebieszów. Po drugie, badając dzieje rodziny, w dostępnych herbarzach natrafiałem na nieprawdziwe informacje dotyczące szlachty łukowskiej. Chodziło o herby i błędne wyprowadzanie rodzin rdzennie łukowskich z odległych stron Rzeczypospolitej, tylko dlatego, że np. rodzina wielkopolska i łukowska nosiły to samo nazwisko. Po trzecie, zajmując się genealogią od ponad 20 lat zebrałem taki ogrom materiału, że po uporządkowaniu go powstało dzieło liczące około 1.500 stron! Główną jednak przyczyną było to, że nigdzie poza Ziemią Łukowską nie ma tak dużego skupiska rodzin drobnoszlacheckich o bogatej historii czy licznych i ciekawych przydomkach.

– Zamieszkuje Pan pod Szczecinem, a więc pewnie to rodzinne związki z Trzebieszowem skłoniły Pana do badania historii rodów z Ziemi Łukowskiej...

– Tak, to jedna z przyczyn. Dodam, że ludzie fascynują się historią Polski, przedstawianą w telewizji, filmach czy książkach, a pod bokiem mają historie, które mogłyby stanowić materiał na niejeden film czy książkę. Mnie zawsze interesowała historia lokalna - parafii czy powiatu, gdyż w takiej historii można zawrzeć dzieje ludzi, którzy znaczyli coś dla regionu, a czasem i kraju. Herbarz, to znakomity początek do dalszych badań, zarówno amatorskich, jak i profesjonalnych.

– Tytuł publikacji sugeruje, że znajdziemy w niej informacje dotyczące mieszkańców Ziemi Łukowskiej, tymczasem są tam również biogramy osób np. z okolic Siedlec. Siedlce i Ziemia Łukowska, czy to nie jest przesada?

– Nie ma tu żadnej przesady. Siedlce, od momentu powstania, leżały i nadal leżą w granicach historycznej Ziemi Łukowskiej. Mniej więcej południowa połowa obecnego powiatu siedleckiego to Ziemia Łukowska. W całości do tego regionu należą gminy: Siedlce, Domanice, Wiśniew i Zbuczyn oraz w części gminy Skórzec i Mordy. Wystarczy spojrzeć na mapę Lubelszczyzny z lat 1621-26, aby pozbyć się wątpliwości. W II tomie „Herbarza” znajdą się biogramy rodzin ze współczesnych powiatów: łukowskiego, radzyńskiego i siedleckiego. I tu już będzie lekka przesada z włączaniem wszystkich do Ziemi Łukowskiej, ale zachowane dokumenty z XIX w. usprawiedliwiają po części taką „płynność” jej granic.

– Dokumentowanie i opracowywanie spisu rodów można porównać do prac benedyktyńskich. Efektem tego wysiłku jest zazwyczaj notka zawierająca od kilku do kilkunastu linijek tekstu. Co autorowi herbarza z prawdziwego zdarzenia wynagradza ten nakład pracy przed wydaniem „Herbarza”?

– Duży nakład pracy i spore nakłady finansowe, dodam. Oczywiście rozłożone na lata. Moja praca wiązała się z kosztami zakupu książek, wyjazdami do archiwów, bibliotek czy parafii. W poszukiwaniu przydatnych mi informacji musiałem przejrzeć wiele publikacji. Do części z nich wykonałem indeksy nazwisk. Efektem mojej pracy indeksacyjnej są publikacje: „Inwentarz osobowy do Volumina Legum”, Warszawa 2007, czy „Indeks nazwisk i przydomków do Źródeł dziejowych i innych prac genealogicznych”, Warszawa 2011. Wynagrodzeniem za trud i poniesione koszty jest jednak głównie satysfakcja.

– Poruszyłem wątek „herbarza z prawdziwego zdarzenia”, z tyłu głowy mając opracowania, które w recenzjach są określane jako kompilacje informacji z innych publikacji. Słyszałem, że Pana książka jest inna. Na czym polega ta inność?

– O inności mojego „Herbarza” można mówić wyłącznie na tle 3 herbarzy, które ukazały się w ciągu ostatnich 20 lat. Wyjątkiem jest tu niedokończony „Herbarz szlachty mazowieckiej”, oparty w całości na wypisach z akt grodzkich płockich. W moim opracowaniu informacje z dotychczas wydanych publikacji, to jakieś 30 proc. całości. Reszta, to liczne wypisy z akt parafialnych oraz z innych materiałów archiwalnych rozproszonych po różnych archiwach w kraju.

– Zapewne korzystał Pan także z dokumentów kościelnych. Czy spotykał się Pan ze zrozumieniem ze strony „strażników” owych archiwaliów?

– Z uzyskaniem dokumentów kościelnych bywało różnie, ale w sumie nie mogę narzekać. Wymagały one oczywiście opracowania, ale to już, w moim przypadku, sama przyjemność.

 

Okładka pierwszego tomu herbarza

GDZIE KUPIĆ „HERBARZ”?
JAK SIĘ SKONTAKTOWAĆ Z AUTOREM?


I tom „Herbarza szlachty Ziemi Łukowskiej na Lubelszczyźnie” można kupić wysyłkowo, składając zamówienie w Wydawnictwie CKH pocztą (Wydawnictwo CKH Lipie 28, 78-331 Rąbino) bądź mailem na adres Wydawnictwa.


– Pana publikacja ma się składać z kilku tomów. Pierwszy z nich już ukazał się drukiem i jest w sprzedaży. Co z kolejnymi?

– To będzie 4-5 tomów. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że problemem będzie wydanie nawet 3 tomów, przy zupełnej obojętności ze strony władz lokalnych, instytucji kulturalnych itp., i to nie tylko w powiatach radzyńskim czy siedleckim, ale nawet w powiecie łukowskim. Władze w mojej książce miałyby gotowy materiał do promocji regionu, ale widocznie ja widzę to inaczej niż przedstawiciele władzy.

– W pierwszym tomie mamy spis nazwisk. Co będzie w drugim?

– Będą kontynuowane dzieje rodzin wymienionych w tomie I, pojawią się też nowe rodziny, głównie z obecnego powiatu siedleckiego. Zamieszczone zostaną ponadto kolorowe wizerunki herbów rodów wymienionych w tomach I i II. Książka będzie poprzedzona obszernym opracowaniem na temat osadnictwa na Ziemi Łukowskiej, będzie sporo wiadomości z historii Siedlec i okolicznych wsi. Zajmie to prawie 500 stron.

– Do kogo adresuje Pan swoje książki?

– Głównie do mieszkańców Ziemi Łukowskiej. Większość to potomkowie miejscowej szlachty z rodzin o pięknej historii i tradycji. Kieruję ją zwłaszcza do młodzieży, która na dziejach swoich przodków może uczyć się historii regionu. Pragnąłbym też zwrócić się do lokalnych przedsiębiorców, którym z wydawcą, firmą CKH, proponujemy możliwość umieszczenia w „Herbarzu” reklam lub przekazania na rzecz naszego zamierzenia wydawniczego innego wsparcia. Nietrudno więc przyczynić się do kontynuacji prac wydawniczych nad kolejnymi tomami. „Herbarz szlachty Ziemi Łukowskiej na Lubelszczyźnie” jest pierwszą tego rodzaju publikacją w kraju.

– Dziękuję za rozmowę.

Zostało Ci do przeczytania 8% artykułu

Aby przeczytać całość kup e-wydanie nr 27/2011:

Komentarze (6)

Komentarz został dodany

Twój komentarz będzie widoczny dopiero po zatwierdzeniu przez administratora

Dodanie komentarza wiąże się z akceptacją regulaminu

  • najstarsze

  • najnowsze

  • popularne

Klauzula informacyjna
Szanowny Użytkowniku

Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” zaktualizowała swoją Politykę Prywatności. Portal tygodniksiedlecki.com używa cookies (ciasteczek), aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” i jej Zaufani Partnerzy używają plików cookies, aby wyświetlać swoim użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy. Korzystanie z naszego serwisu oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Można zmienić ustawienia w przeglądarce tak, aby nie pobierała ona ciasteczek.