Lekarz biurka nie lubi

Łuków

Piotr Giczela 2011-11-07 16:38:03 liczba odsłon: 8967
Rys. Mirosław Andrzejewski

Rys. Mirosław Andrzejewski

W placówkach służby zdrowia, którymi kierują dyrektorzy niebędący lekarzami, koniecznie trzeba powoływać zastępców do spraw lecznictwa. Przepisy nakazują wyłaniać ich w konkursach, do których zgłosi się co najmniej 2 kandydatów. W Łukowie, poza jedną lekarką, od paru miesięcy, nikt nie chce zostać wicedyrektorem Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej.

Z kierownictwem SP ZOZ w Łukowie kłopoty były od dość dawna. O nieprawidłowościach zrobiło się głośno na krótko przed odwołaniem Zarządu Powiatu w 2008 r. Kierujący wspomnianym Zarządem starosta Janusz Kozioł zauważył, że dyrektor SP ZOZ, Jerzy Kamiński, oprócz pełnienia funkcji dyrektorskiej, zajmuje się też leczeniem na kilku szpitalnych oddziałach. Na wykonywanie dodatkowych zajęć powinien mieć zgodę swego pracodawcy, czyli starosty. Zgoda powinna być wyrażona w formie aneksu do umowy o pracę. Takich dokumentów J. Kamiński nie miał.

WEZWANIE NA DYWANIK

Wzywanie J. Kamińskiego na starościański dywanik niczego nie mogło zmienić. J. Kamiński, wówczas silnie ulokowany w strukturach lokalnych władz członek samorządowej koalicji miejskiej i, jak się wkrótce okazało, szara eminencja nowo tworzonej grupy politycznej w powiecie, wiedział, że J. Kozioł nie może go odwołać. Na próby krytyki za tolerowanie nieprawidłowości w SP ZOZ (np. zatrudnianie wicedyrektora ds. lecznictwa na dwóch etatach, niezgodne z prawem kwitowanie dyrektorskich delegacji przez zastępców, niejasności w dyrektorskiej umowie o pracę i nieprawidłowości w zakładowym dziale kadr), butnie odparł, że za to wszystko odpowiedzialność ponosi starostwo i personalnie J. Kozioł, który SP ZOZ-em zainteresował się dopiero w chwili, gdy mógł poprzez wytykanie błędów dyrektorowi pozbyć się politycznego konkurenta.

Wkrótce po spotkaniu na dywaniku u starosty J. Kozioł został ze stanowiska odwołany. Nowy Zarząd Powiatu, kierowany przez Longina Kajkę, politycznie zależnego od J. Kamińskiego, zobowiązał dyrekcję SP ZOZ do usunięcia części nieprawidłowości. Nadal nie było jednak aneksu do dyrektorskiej umowy o pracę. Nadal jeden z wicedyrektorów, nie niepokojony przez nikogo, mógł niezgodnie z prawem pobierać wynagrodzenie za pracę na dwóch etatach. Taki stan rzeczy trwał aż do zmiecenia z lokalnej sceny politycznej ludzi J. Kamińskiego, L. Kajki i innych. Nastąpiło to po ostatnich wyborach samorządowych.

JAK ZOZ STRACIŁ DYREKTORA

Starostą ponownie został J. Kozioł. Władza powiatowa, wzmocniona przez nowych koalicjantów, dotychczas punktujących nieprawidłowości i tropiąca samorządowo-dyrektorskie afery z ław opozycji w Radzie Miasta i Radzie Powiatu, zabrała się za porządkowanie podległych sobie podwórek. Jednym z nich było podwórko SP ZOZ.

Krótko po wyborach, które J. Kamiński politycznie przegrał, zdobywając co prawda mandat radnego, lecz tracąc posadę przewodniczącego Rady Miasta, Zarząd Powiatu odwołał go ze stanowiska, zajmowanego w SP ZOZ. Jego następcą został Grzegorz Gomoła, który dość szybko uporządkował nieład w związku z pełnieniem dwóch funkcji przez wicedyrektora ds. lecznictwa. Był nim Władysław Kobielski, dobry lekarz, choć polityk raczej niespełniony. G. Gomoła dał W. Kobielskiemu wybór: - Wracasz na Oddział Noworodkowy, gdzie jesteś zastępcą ordynatora, albo zostajesz wicedyrektorem ds. lecznictwa.

W. Kobielski wybrał pracę specjalisty w szpitalu, a tym samym SP ZOZ stracił wicedyrektora. G. Gomoła do pełnienia obowiązków dyrektorskich powołał chirurga Jarosława Pasternaka, przygotowując jednocześnie konkurs, w celu wyłonienia zastępcy dyrektora na stałe.

MEDYCYNA W ADMINISTRACJI

Pierwszy konkurs, który odbył się w sierpniu, z przyczyn formalnych nie został rozstrzygnięty. Załącznik do Rozporządzenia Ministra Zdrowia w sprawie Ramowego Regulaminu SP ZOZ precyzuje, że konkurs na zastępcę dyrektora ds. lecznictwa jest ważny, gdy zgłosi się do niego co najmniej 2 kandydatów. Na konkurs sierpniowy wpłynęła oferta tylko od lek. med. Ireny Karaś, prywatnie - żony nowego przewodniczącego Rady Powiatu, Władysława Karasia.

Janusz Kozioł, Jerzy Kamiński, Władysław Kobielski i Grzegorz Gomoła Fot. PGL

Dyrektor G. Gomoła postanowił ogłosić kolejny konkurs. Tym razem na oferty czekano do 5 października. W międzyczasie atmosferę podgrzewały przecieki: „Karasiowa znowu złożyła swoją ofertę!”, „Drugą kandydatką będzie lekarka Rybicka!”...

Niestety, plotki okazały się prawdziwe połowicznie. Ponownie kandydatką na zastępcę dyrektora SP ZOZ ds. leczniczych była lek. med. I. Karaś, lecz nikt więcej ofert nie złożył. Komisji Konkursowej nie pozostało nic innego, jak po raz kolejny konkurs unieważnić.

– Pełnienie funkcji administracyjnej przez lekarza to, jak widać, żadna atrakcyjna fucha – komentuje sytuację w łukowskim SP ZOZ wicestarosta Krzysztof Tymoszuk. – Lekarz na dyżurach zarabia 15 tys. zł miesięcznie. Takiego wynagrodzenia jako wicedyrektor nie otrzyma, a praca lekarza, w przypadku bycia dyrektorem, jest utrudniona. Dlatego nikt się nie pcha na takie konkursy. W innych powiatach jest podobnie jak w Łukowie. Dyrektor ds. medycznych jest w naszym ZOZ-ie niezbędny, ale nie będziemy przecież robili łapanki na to stanowisko.

DO DWÓCH RAZY SZTUKA I... MIANOWANIE

– Z punktu widzenia pacjenta nic złego w naszym ZOZ-ie nie dzieje się, bo mamy p.o. zastępcy dyrektora ds. leczniczych i on podejmuje decyzje, niezbędne dla normalnego funkcjonowania: przychodni, poradni i szpitala. Jednakże jako menedżer służby zdrowia odczuwam rosnący niepokój. Zbliża się nowy okres kontraktowania usług medycznych i musimy mieć tego wicedyrektora na stałe, żeby dobrze przygotować się do świadczenia usług przez kolejny rok – bez owijania w bawełnę zaczyna rozmowę Grzegorz Gomoła, dyrektor łukowskiego SP ZOZ. – Zastępca ds. lecznictwa jest mi potrzebny natychmiast. Czekam niecierpliwie na decyzję starostwa.

Komisja Konkursowa swój werdykt ogłosi 7 listopada. Poda w nim, że kolejny konkurs z powodów formalno-prawnych nie może być rozstrzygnięty. Ustawa o działalności leczniczej z kwietnia tego roku przewiduje na taką okoliczność możliwość powołania zastępcy dyrektora bez konkursu. – Organ tworzący placówkę, a więc w naszym przypadku Zarząd Powiatu, nawiązuje stosunek pracy z osobą wskazaną w opinii Komisji Konkursowej – wicestarosta K. Tymoszuk czyta odpowiednie paragrafy z obowiązującej ustawy. – Umowa o pracę może być podpisana na 6 lat. Zastępca dyrektora ds. lecznictwa musi zostać zatrudniony w ciągu 30 dni od chwili ogłoszenia o nierozstrzygnięciu dyrektorskiego konkursu.

O PIENIĄDZACH, ETYCE I MORALNOŚCI

W sytuacji, z jaką mamy do czynienia w Łukowie, ciśnie się na usta wiele pytań. Dlaczego żaden z lekarzy nie chce być wicedyrektorem SP ZOZ? Czy rzeczywiście każdy z nich jedynie myśli o zarabianiu dużych pieniędzy? Jakiego kandydata wskaże staroście Komisja Konkursowa? Czy będzie to żona przewodniczącego Rady Powiatu? Czy w takim przypadku nie dochodzi do swoistego konfliktu etycznego?

– Brak kandydatów na wicedyrektorów ds. lecznictwa mówi o czymś ważnym. Jeszcze 10 lat temu nie byłoby takich kłopotów. Teraz okazuje się, że trudna i odpowiedzialna praca jest słabiej opłacana niż praca przeciętnego lekarza – kończy wypowiedź G. Gomoła.
PIOTR GICZELA
Komentarze (30)

Komentarz został dodany

Twój komentarz będzie widoczny dopiero po zatwierdzeniu przez administratora

Dodanie komentarza wiąże się z akceptacją regulaminu

  • najstarsze

  • najnowsze

  • popularne

Klauzula informacyjna
Szanowny Użytkowniku

Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” zaktualizowała swoją Politykę Prywatności. Portal tygodniksiedlecki.com używa cookies (ciasteczek), aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” i jej Zaufani Partnerzy używają plików cookies, aby wyświetlać swoim użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy. Korzystanie z naszego serwisu oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Można zmienić ustawienia w przeglądarce tak, aby nie pobierała ona ciasteczek.