Aborcja?
On też winien!
Badyl w mrowisko
0000-00-00 00:00:00
liczba odsłon: 4904
Ten tekst jest konsekwencją poprzedniego felietonu o prostytucji. Poszukując materiałów do obrazu matki – Polki dowiedziałem się, że problem aborcji nie jest wykwitem komunizmu, czy tzw. rewolucji seksualnej. Sztucznych poronień Polki dokonywały „od zawsze”; jasno o tym mówią także publikacje z XIX w.
Zastanawia, że najzagorzalszymi przeciwnikami aborcji byli i są mężczyźni. Ci, obleczeni w suknie kapłańskie, grożą kobiecie „aborcjonistce” wiecznym potępieniem po śmierci i odsunięciem od sakramentów za życia. Ci w garniturach moralistów nie mają słów potępienia i są za surowym doczesnym karaniem takich nieszczęśnic. Zresztą osoby, pomagające im w tym, też.
We współczesnych gazetach (nie tylko katolickich) napęczniali moralizatorstwem panowie uzasadniają utrzymanie obowiązujących przepisów w tym zakresie. Ale są i tacy, mający się za „najbardziej wrażliwych etycznie”, nawołujący do zaostrzenia kar za „morderstwo”, jak nazywają usunięcie ciąży.
Nie wchodzę w polemikę z „obrońcami życia poczętego”. Zastanawiam się tylko, dlaczego moraliści duchowni i świeccy tak ochoczo potępiają kobiety, decydujące się na aborcję, a milczą na temat sprawców ciąż? Czyżby w imię „solidarności plemników” wyjmują mężczyzn spod pręgierza publicznej niesławy i nie obciążają moralną współodpowiedzialnością za decyzję kobiety? Wszak ciąża bez ich zabiegów (czasem próśb, czasem gróźb) i aktywnego „współudziału” nigdy by nie miała miejsca! Czyżby i ci, w kapłańskich sukniach, i ci, w garniturach „moralistów” akceptowali rację, zawartą w powiedzonku: „Ona winna, ona dawać nie powinna”?
Panowie, ocknijcie się! Kobieta nie jest wiatropylna! A decyzja o dokonaniu aborcji nie jest taką samą decyzją, jak wybór uczesania, koloru apaszki, czy proszku do prania. Jeśli już do niej dochodzi, poprzedzają ją nieprzespane, przepłakane noce i rozterki na granicy obłędu. Ku temu rozwiązaniu pcha kobiety przede wszystkim brak oparcia w mężczyźnie – ojcu noszonego pod sercem dziecka. Szacuje się, że niemal 2/3 Polek decyduje się na aborcję z powodu braku zainteresowania nią ojca jej dziecka.
Kobiety nie dlatego decydują się na aborcję, bo są niemoralne, czy lekkomyślne, ale dlatego, że zostają absolutnie same emocjonalnie i materialnie w chwili, gdy najbardziej potrzebują: ciepła, wsparcia i pewności, że będzie komu zadbać o nie i ich dziecko. Nie zapominajmy też o „kołtunie”, panoszącym się w wielu środowiskach, który równie głęboko brzydzi się prezerwatywami, jak i pannami z dzieckiem. Presja otoczenia (często mającego się za bogobojne) to jeszcze jeden „współodpowiedzialny” wielu aborcji.
Boxer
najstarsze
najnowsze
popularne