To też moje dziecko…

Badyl w mrowisko

2012-05-30 12:05:10 liczba odsłon: 2557

Pani Natalia ma siwe, upięte w kok, włosy. Zawsze, odkąd pamiętam, tak je upinała. Każdego, kto nawiedza jej dom na przedmieściach, przyjmuje uśmiechem. Gościa zapowiedzianego zawsze uraczy pysznym domowym sernikiem. Ale rzadko go ostatnio piecze, narzeka, i to ją smuci. Najgorszą z jej chorób jest samotność...
– Sama zostałam, choć dom jest spory i przynajmniej jedna rodzina mogłaby tu zamieszkać. Ania za mężem wyjechała do Rybnika, Dominik za pracą na Pomorze, Ewelinka w Białymstoku aptekę prowadzi. A Wojtek, choć jest blisko, ale... sam wiesz...
Ania i Dominik odwiedzają mnie raz – dwa razy w roku. Ewela, częściej; co dwa miesiące... Na Wojtka muszę jeszcze poczekać. Mówi, że może w przyszłym roku na jesieni, choć pewniej na Boże Narodzenie… Pięknie by było, żeby tak wszystkie dzieciaki zjechały się u mnie. To by mi dopiero piękny Dzień Matki wyprawiły!

Oczy pani Natalii zwilgotniały, ale twarz pojaśniała. Odmłodniała.
– Co prawda, Ewela bardzo boczy się na Wojtka, ale skoro obcy, wrodzy sobie ludzie, potrafią się porozumieć, to dlaczego nie miałoby dogadać się rodzeństwo? Prawda?
Kiwnąłem głową, potwierdzając taką możliwość.
– No widzisz... – kontynuowała gospodyni. – Znasz Wojtka. Prawda, narwańcem był. Sporo głupot narobił, ale zawsze, jak mu się okazało cierpliwość, przyjmował dobre rady. A w życiu, jak w życiu – czasem popełnia się błędy...
Ewela za ostro mu wtedy nagadała; prosto – wyrzuciła go z rodziny! Tak nie można! I dlatego on stracił do niej serce. Tłumaczyłam jej, że źle zrobiła. Nie można odpychać od siebie brata. Pamiętasz, jak Wojtek za nią przepadał; on najmłodszy, ona najstarsza z rodzeństwa.
Wierzę, że Bóg sprawi, że jeszcze spotkamy się wszyscy przy tym stole. Choć jeden raz. Lżej byłoby mi umierać, wiedząc, że zostawiam moje dzieci w zgodzie... I tylko Jasia by przy nas nie było...

Jan, mąż pani Natalii, zmarł na atak serca, gdy dowiedział się, że Wojtek, jadąc autem „na bańce”, zabił dwoje ludzi i zbiegł z miejsca wypadku. A przynajmniej jednego z nich, gdyby powiadomił natychmiast pogotowie, można było uratować...
– Przeszłości nie da się cofnąć. Trzeba patrzeć w przyszłość. Boję się, że jak mnie zabraknie, dzieciaki odwrócą się od Wojtka. Nie chcą o nim mówić. Dominik, widzę, złagodniał, ale Anka, a przede wszystkim Ewela, strasznie się jeżą. To mnie boli... Wojtek to ich brat. To też moje dziecko – jak i oni...
Rozmowa trwała jeszcze dobrą godzinę. Pani Natalia opowiadała o swoich lękach i nazywała głośno swe nadzieje. Ja popijałem herbatą domowy sernik i milczałem. Nie po to tam byłem, by z nią dialogować, lecz, by ją wysłuchać...
Boxer
Komentarze (1)

Komentarz został dodany

Twój komentarz będzie widoczny dopiero po zatwierdzeniu przez administratora

Dodanie komentarza wiąże się z akceptacją regulaminu

  • najstarsze

  • najnowsze

  • popularne

Klauzula informacyjna
Szanowny Użytkowniku

Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” zaktualizowała swoją Politykę Prywatności. Portal tygodniksiedlecki.com używa cookies (ciasteczek), aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” i jej Zaufani Partnerzy używają plików cookies, aby wyświetlać swoim użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy. Korzystanie z naszego serwisu oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Można zmienić ustawienia w przeglądarce tak, aby nie pobierała ona ciasteczek.