Raczyński odchodzi
Siedlce
Dyrektor TWP Antoni Raczyński odchodzi na emeryturę. Fot. J. Mazurek
Gdy Antoni Raczyński, dyrektor Towarzystwa Wiedzy Powszechnej w Siedlcach, rozesłał zaproszenia na imprezę z okazji swojego przejścia na emeryturę, chyba nikt początkowo w to nie wierzył. – Na pewno? Ten Raczyński? – dopytywano. – Tak, odchodzę – krótko stwierdza A. Raczyński.
Jego nazwisko jest niemal synonimem TWP w Siedlcach. Część działaczy tej organizacji namawiała go, by jeszcze został i dyrektorował. On sam prosił jednak, by głosowano za jego odwołaniem. – Dość! – mówi. Ma za sobą 57 lat pracy zawodowej
i 62 lata działalności w TWP. Odchodzi, jak sam mówi, po to, by podreperować swoje nadszarpnięte zdrowie.
Dyrektorem będzie do 31 sierpnia br. Później jego funkcję przejmie dotychczasowy zastępca Czesław Jarecki Sikorski. – Prawdopodobnie pół roku po odejściu będę się źle z tym czuł, ale mam nadzieję, że później mi przejdzie – mówi Antoni Raczyński. Zastrzega jednak, że po odejściu ze stanowiska do pracy przychodził nie będzie. Zrezygnował ze wszystkich funkcji w TWP: dyrektora, wiceprezesa i członka zarządu. – Dużym dyskomfortem dla mojego następcy byłoby to, gdybym ja tu ciągle przychodził i się wtrącał – mówi dyrektor. - Nigdy nie zrezygnuję jednak z bycia członkiem TWP, bo to po prostu moje życie.
Całe życie nauczyciel
Antoni Raczyński pochodzi z Biernat Średnich pod Łosicami. Urodził się tutaj dziewięć lat przed rozpoczęciem II wojny światowej. Jako czternastoletni chłopak był świadkiem makabrycznych wydarzeń podczas likwidacji łosickiego getta. Dwa lata temu opowiadał o tym reporterom izraelskiej telewizji. Nawet po tylu latach ciągle jest to dla niego traumatyczne wspomnienie. – Takich ludzkich dramatów i rozmiaru tego okrucieństwa się nie zapomina – mówi
w zadumie.
W Łosicach uczył się do szkoły średniej. Później ukończył kurs pedagogiczny i został nauczycielem. – Zawsze nim byłem – mówi. Po kilku latach skończył jeszcze studia nauczycielskie, a później studia ekonomiczne na SGPiS (obecna SGH). Pierwszą pracę znalazł w Powiatowej Komendzie „Służba Polsce” w Siedlcach. Był tam kierownikiem wychowania politycznego. Później zbiegły się dwa ważne wydarzenia: pobór do wojska i ślub. By uniknąć tego pierwszego, zatrudnił się w Chwaszczynie koło Gdańska jako kierownik szkoły podstawowej. Długo tam jednak nie wytrzymał. Do Siedlec wrócił po 1,5 roku. – Kaszubi byli bardzo mili i gościnni, ale jednak tam było dla mnie za obco – tłumaczy.
U siebie dostał pracę w Powiatowej Inspekcji Oświaty. Później kilkanaście lat pracował jako zastępca dyrektora Technikum Rolniczego i Melioracyjnego. W tej szkole był nauczycielem… prezydenta Siedlec Wojciecha Kudelskiego, który do tej pory mówi do niego per „profesorze”. – A ja się śmieję, że jak ktoś chce być prezydentem, to musi przyjść na naukę do naszej placówki – mówi dyrektor.
(...)
Całość w wydaniu papierowym.
najstarsze
najnowsze
popularne