Granice

Badyl w mrowisko

2012-08-03 10:26:13 liczba odsłon: 3466

Stałem na moście granicznym w Cieszynie. Ruch był właściwie żaden. W ciągu kilkunastu minut minęło mnie nie więcej, niż tuzin aut i ze drugie tyle pieszych. W płyciuchnej Olzie, pokrzykując i śmiejąc się, bawiła się gromadka dzieci; Czechów i Polaków. Gdy któreś nieuważne postawienie nogi na kamienistym dnie przypłacało zmoczeniem ubrania, wybuchała radosna, dwujęzyczna wrzawa… Rozumieli się znakomicie…
I wtedy przypomniałem sobie, jak kilkanaście lat temu, ponad trzy godziny czekaliśmy przed tym mostem po czeskiej stronie na odprawę graniczną. Ileż było przy tym emocji! A ile nerwów, gdy z tempa odprawy wynikło, że przed północą (jak zakładaliśmy) do Siedlec na pewno nie dojedziemy…
A dziś? – jest granica, a jakby jej nie było… 

W tradycji ludów pierwotnych granice (szczególnie te na rzekach) owszem, wyznaczały tereny będące w posiadaniu tego, czy innego plemienia, ale też stanowiły przestrzeń wspólną. Umówione miejsca pełniły rolę punktów wymiany towarów, ale także nowin, były okazją do wzajemnego poznawania się, nawiązywania dobrych relacji – czasem przyjaźni. Po co mieć za rzeką wrogów - kombinowali nasi przodkowie - gdy można uczynić tak, by nie mieć tam ludzi niechętnych, których trzeba się obawiać i przez to żyć w ciągłym poczuciu zagrożenia?
Proszę zwrócić uwagę, jak otwarcie granic w ramach układu z Schengen wystudziło emocje pomiędzy narodami, które nie miały o sobie najlepszego zdania; jak choćby pomiędzy Francuzami i Polakami a Niemcami.

Granica to konieczność geopolityczna, ale w relacjach międzyludzkich jest zbędna, wręcz szkodliwa, bo już sam fakt jej istnienia utrudnia zbliżenie z tymi „zza kordonu”. Oczywiście nie będzie tak, że zniesienie granic od ręki zmieni wzajemne (podkreślam – wzajemne) niechętne nastawienia. Ale, jestem o tym przekonany, z biegiem czasu granice będą redukować się i zanikać. Jeśli bowiem zdołaliśmy polubić radykalnie różnych kulturowo Teutonów, to dlaczego nie mielibyśmy odbudować dobrych relacji ze Słowianami, naszymi językowymi i kulturowymi braćmi?!

Mam świadomość, że na otwarcie naszych wschodnich granic przyjdzie jeszcze poczekać, ale warto przygotować się do tego, znosząc granice mentalne, poznając historię, a przede wszystkim przebogatą kulturę: Rosjan, Białorusinów i Ukraińców. Boli mnie skala niewiedzy w tym zakresie, ale też przerażają skala i skutki tej niewiedzy. Poznanie tradycji naszych sąsiadów jest pierwszym i niezbędnym krokiem do pokonania uprzedzeń, w jakie usilnie wikłają nas samozwańczy wodzowie i wieszczowie, zarażając rzesze Polaków „hodowanymi” na osobistych fobiach „mikrobami” antywschodniosłowiańskości.  
Boxer
Komentarze (7)

Komentarz został dodany

Twój komentarz będzie widoczny dopiero po zatwierdzeniu przez administratora

Dodanie komentarza wiąże się z akceptacją regulaminu

  • najstarsze

  • najnowsze

  • popularne

Klauzula informacyjna
Szanowny Użytkowniku

Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” zaktualizowała swoją Politykę Prywatności. Portal tygodniksiedlecki.com używa cookies (ciasteczek), aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” i jej Zaufani Partnerzy używają plików cookies, aby wyświetlać swoim użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy. Korzystanie z naszego serwisu oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Można zmienić ustawienia w przeglądarce tak, aby nie pobierała ona ciasteczek.