Kiepskie widoki
Badyl w mrowisko
2012-09-01 10:55:42
liczba odsłon: 2420
Temat niedawno podpisanej deklaracji w sprawie potrzeby pojednania katolickich Polaków i prawosławnych Rosjan nie schodzi z łamów prasy. U jednych ta wizja budzi zachwyt, u innych odruch wymiotny, a u większości obojętność. Bo większości na całym świecie najbardziej kochają żyć po swojemu, wyznając bezpieczne, bo aprobowane w ich środowisku, poglądy – jakiekolwiek by one były.
Kilka dni temu otrzymałem refleksję bezpośredniego świadka owego wydarzenia; oto jej najbardziej „mięsisty” fragment: Z mojego miejsca, niezbyt bocznego, widziałem świetnie obu przemawiających hierarchów z wyjątkiem samego momentu podpisywania, bo wtedy wszystko zasłonili fotoreporterzy.
Naszemu – plebsu i głównych hierarchów – wyjściu z Zamku Królewskiego towarzyszyła ledwie setka gapiów; w tym po dziesięciu ludzi pod czterema transparentami. A to znaczy, że masowego zainteresowania uroczystością nie było.
Jeden transparent, pod wizerunkami krzyża rzymskiego i rosyjskiego, głosił braterstwo Kościołów i narodów.
Drugi, po przeciwległej stronie, obwieszczał, że nic z „pseudopojednania” nie wyjdzie bez pełnego ujawnienia zbrodni NKWD (widać dla stojących pod nim jasne było, że NKWD i prawosławie to jedno, a czekiści wymordowali miliony prawosławnych tylko dla niepoznaki).
Trzeci transparent żądał, żeby nie było kłamstw wokół Kościoła katolickiego (cokolwiek by to miało znaczyć, jestem całkowicie za).
Najbardziej tajemnicza dla mnie była treść czwartej wstęgi, na której wypisano żądanie czasu cyfrowego dla telewizji TRWAM. Ja, niemądry, nie mogłem długo zrozumieć, co ma patriarcha moskiewski do tej telewizji. Dopiero gdy w domu zamyśliłem się nad tym apelem, pojąłem, że stojący pod tym hasłem byli przekonani, iż chęć zdławienia ks. Rydzyka i jego telewizji jest skutkiem tajnej zmowy patriarchy moskiewskiego i naszego premiera, no i chyba - „zblatowanego” przez tę dwójkę - abp. Michalika, skoro lekką ręką podpisał „akt sprzedaży Polski Moskwie”.
Gdy (wyśmiawszy się uprzednio setnie nad listem znajomego) przemyślałem raz jeszcze owo bez wątpienia ważne wydarzenie w kontekście przywołanych słów, doszedłem do wniosku, że władze obu Kościołów przyjęły na siebie zadanie na miarę pracy Herkulesowej. Obie nacje i wyznawcy obu obrządków mają bowiem sobie co pamiętać, mają dość powodów do patrzenia na siebie bykiem. Rachunek krzywd wzajemnie sobie wyrządzonych jest długi i bolesny, a obojętność większości obu społeczeństw (mimo wysiłków hierarchów, polityków i dużej części mediów obu krajów) skłania do przyjęcia konstatacji autora zacytowanej korespondencji, że widoki na podwójne pojednanie są kiepskie, by nie powiedzieć: kiepściuchne. Choć ja całym sercem jestem za…
Boxer