Jesień, jesień już…
Badyl w mrowisko
2012-10-06 11:05:46
liczba odsłon: 2864
Zapędzony, załatwiający setki spraw, nawet nie myślałem o tym. Dopiero, gdy któregoś wieczora w południowej stronie nieboskłonu znowu ujrzałem gwiazdozbiór Oriona, zdałem sobie sprawę, że nadeszła jesień.
I bardzo dobrze, bo to moja najulubieńsza pora roku. I ta jesień piękna: słoneczna, wyzłocona, wyczerwieniona ścielącymi się pod nogami liśćmi, osnuta nitkami babiego lata, i ta szarobura – siąpiąca drażniącym dżdżem, ziębiąca porywistymi wiatrami o kurczących się, w miarę przybliżania się do Bożego Narodzenia, dniach.
Lubię i ten czas, bo daje mi spokój, pozwala prawdziwie delektować się literaturą oraz skłania do rodzinnego przycupnięcia przy stole, nad którym wisi witrażowa lampa, by przy kieliszeczku niezrównanego Heleninego krupniczku pogwarzyć, pomarzyć, poplanować; a przede wszystkim pobyć ze sobą…
Jesień, jesień już…
Fajnie, bo ci z szalonych ujeżdżaczy motocykli, którzy przeżyli ten sezon, przesmarują swoje, śmiercionośne w ich rękach, pojazdy i uwolnią mnie od wściekłego jazgotu silników ścigaczy.
Fajnie i dlatego, że chłody i deszczyki wypłoszą z balkonów i tarasów bloku, w którym mieszkam, tych, co celują w nocnych balangach przeplatanych dziennymi grillowiskami.
Jesień, jesień już…
To pora politykowstrętu. Nie oglądam programów publicystycznych i serwisów informacyjnych, aby odpocząć intelektualnie od politycznych swarów, gadających bzdury polityków i wielu tzw. dziennikarzy. Dystansuję się od legionu tych, którym najlepiej w życiu wychodzi nienawiść do wszystkiego, czego nie rozumieją lub zrozumieć za nic nie mogą, bo programy ich partii im na to nie pozwalają. Mnie nie wolno się denerwować – taki wiek…
Za to kuszą mnie filmy dokumentalne. Szukam też obcych (czasem aż egzotycznych) stacji nadających… widowiska folklorystyczne. Wiele ich można zobaczyć w sobotnie wieczory, gdy publiczne kanały telewizyjne w porze najwyższej oglądalności pokazują ludowe zespoły śpiewacze i taneczne! Nie telenowele, nie stołowizny, czy brutalne filmy klasy „R” – nawet nie „C”. Oglądając zaś stacje TVP można odnieść wrażenie, że my, jako naród, powstaliśmy u schyłku lat siedemdziesiątych i wszyscy w miastach…
Jesień, jesień już…
Najprzyjemniej spaceruje się mi jesienią w niedzielę przed wschodem słońca, bo cicho i spokojnie. Nieodmiennie ciągnę do mego matecznika. Spaceruję ulicami, o których bruk nie raz potłukłem sobie kolana: Okrzei, Konopnickiej, Mireckiego, Słowackiego… Ostatnio omijam okolice ul. Góreckiego; północna obwodnica miasta zniechęca mnie do wyściubiania nosa na dziś ugory, kiedyś pola uprawne ciągnące się ku stawom. Pleksowy parawan szkodzi obrazom z dzieciństwa i młodości…
Bo to jesień, jesień już. Moja też…
Boxer