Oczyma pracowników

Łuków

Piotr Giczela 2013-03-05 10:24:34 liczba odsłon: 3995
Na dworcu PKS-u w Łukowie. Fot. PGL

Na dworcu PKS-u w Łukowie. Fot. PGL

Gdy piszemy o polepszającej się kondycji ekonomicznej łukowskiego PKS-u, co jest zgodne z prawdą, od razu pojawiają się głosy surowej, by nie powiedzieć bezpardonowej i wulgarnej krytyki. Z tych słów wyłowić można jedno - w PKS-ie źle się dzieje, winny jest temu prezes, starosta i „darmozjady” z Rady Nadzorczej komunalnej spółki. Czy internetowym komentarzom można wierzyć?

„Nie ma się czym chwalić, bo zysk PKS uzyskał dzięki naszym głodowym wynagrodzeniom. Dobrze zarabia tu tylko prezes i Rada Nadzorcza. Długo już nie wytrzymamy tej oszczędnościowej polityki. Zabierają wszystko: jubilatki, postojowe, polikwidowali kursy autobusów. Na czym ta firma będzie zarabiać? Za 1.500 zł po 30 latach pracy trudno przeżyć miesiąc”. To, sądząc po internetowych komentarzach do artykułu „Najważniejsze to się odbić”, wypowiedzi pracowników łukowskiego PKS-u, rozeźlonych sytuacją ekonomiczną przedsiębiorstwa.


Czy każdy pracownik jest niezadowolony z decyzji prezesa Andrzeja Skwarka? Czy komentujący w Internecie, którzy podpisują się nickami: „pracownik”, „jeszcze pracownik” lub „z PKS-u”, rzeczywiście są tam zatrudnieni? – Stoimy murem za prezesem i popieramy go. Żaden ze związków nie zmienił stanowiska przyjętego podczas twardych negocjacji warunków programu naprawczego – jak jeden mąż mówią szefowie związków zawodowych z łukowskiego PKS-u.
 

MUR ZWIĄZKOWCÓW ZA PREZESEM
 

W łukowskim PKS-ie działają trzy organizacje pracownicze: Związek Zawodowy Kierowców, Komisja Zakładowa NSZZ „S” i Związek Zawodowy „Koalicja”. Ich przedstawiciele stwierdzili, że domyślają się, kto wypisuje w Internecie  większość głupot przeciwko prezesowi A. Skwarkowi. Mają to być osoby, które za coś zostały zwolnione z pracy. Motorem internetowej krytyki jest też, według związkowców, szwagier prezesa, były radny powiatowy, który rodzinne niesnaski próbuje przenosić do PKS-u.
 

Rozmówcy podkreślili, że po raz pierwszy w historii PKS-u wszyscy związkowcy murem stoją za prezesem. – Prezes, mając na uwadze zwiększanie zysku i minimalizację kosztów w firmie, w każdym pracowniku widzi jednak człowieka. Nie pozwolił na zwolnienia, czego domagało się kilku członków Rady Nadzorczej, m.in. pan Andrzej Kabat i pan Władysław Kobielski stwierdził przedstawiciel ZZ Koalicja.
 

– Ktoś wypisuje, że w naszej firmie są złe warunki pracy i płacy, że lepiej pracować w Białej Podlaskiej, albo w Siedlcach. Jeździliśmy na spotkania związkowe i nasi koledzy z innych przedsiębiorstw nie kryli, ze zazdroszczą nam. Mówili, że chcieliby u nas pracować – dodał związkowiec z „Solidarności”.
 

W PKS-ie pracuje sporo osób z dużym stażem pracy. To mądrzy ludzie. Wiedzą, że jak jest kryzys, to każdy musi dla swej firmy ponieść jakieś ofiary. Chociaż sytuacja ekonomiczna PKS-u, dzięki programowi naprawczemu uległa poprawie, sporo jest jeszcze do zrobienia. – Pracownicy są zadowoleni z tego, że otrzymują wynagrodzenie na czas, że pojawiają się nagrody, jak ta przed Bożym Narodzeniem. Chciałoby się zarabiać więcej, lecz my cieszymy się z utrzymania miejsc pracy – stwierdził reprezentant ZZ Kierowców, a jego kolega z zakładowej „Solidarności” dodał, że stan, w którym obowiązują ograniczenia w systemie wynagrodzenia, jest przejściowy.
 

RADA NADZORCZA I ALTERNATYWY
 

Radzie Nadzorczej PKS-u przewodzi Mieczysław Rosiak. Gdy zapytaliśmy go o ocenę sytuacji w przedsiębiorstwie i nastroje załogi, stwierdził, że do RN nie dotarły żadne sygnały sugerujące, że zarząd utracił zaufanie załogi.

– Żaden ze związków zawodowych nie wycofał poparcia prezesowi, a to poparcie było jednym z dwóch istotnych ustaleń poczynionych z Radą Nadzorczą spółki PKS – powiedział M. Rosiak. – Ustaliliśmy, że w PKS-ie nie będzie zwolnień pracowników, poza przypadkami naturalnych odejść albo zwolnień dyscyplinarnych. Do działań o zachowanie miejsc pracy, przystąpili wszyscy, w tym zarząd spółki. Każdy z zarządu ma po kilka tysięcy zł niższe wynagrodzenia od poprzedników w państwowym jeszcze PKS-ie. Program naprawczy zakładał, że nie będzie zbywany żaden ze składników majątku firmy. Informacje o sprzedaży majątku są nieprawdziwe.
 

Więcej w papierowym i e-wydaniu „TS” nr 6.
 

Piotr Giczela

 

 

 


Pisaliśmy już na ten temat:
 

Najważniejsze to się odbić

Zostało Ci do przeczytania 62% artykułu

Aby przeczytać całość kup e-wydanie nr 6/2013:

Komentarze (11)

Komentarz został dodany

Twój komentarz będzie widoczny dopiero po zatwierdzeniu przez administratora

Dodanie komentarza wiąże się z akceptacją regulaminu

  • najstarsze

  • najnowsze

  • popularne

Klauzula informacyjna
Szanowny Użytkowniku

Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” zaktualizowała swoją Politykę Prywatności. Portal tygodniksiedlecki.com używa cookies (ciasteczek), aby zapewnić jak najlepszą obsługę naszej strony internetowej. Wydawnicza Spółdzielnia Pracy „Stopka” i jej Zaufani Partnerzy używają plików cookies, aby wyświetlać swoim użytkownikom najbardziej dopasowane do nich oferty i reklamy. Korzystanie z naszego serwisu oznacza to, że nie masz nic przeciwko otrzymywaniu wszystkich plików cookies z naszej strony internetowej, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Można zmienić ustawienia w przeglądarce tak, aby nie pobierała ona ciasteczek.