Z burmistrz Łaskarzewa Lidią Sopel-Sereją rozmawia Justyna Janusz
Z burmistrz Łaskarzewa Lidią Sopel-Sereją rozmawia Justyna Janusz
Czy w Łaskarzewie kiedyś będzie spokojnie? (cisza) Na to pytanie nie jestem w stanie odpowiedzieć.
(cisza) Mam jednak nadzieję, że w końcu będzie. Dlaczego o Łaskarzewie w naszym regionie ciągle jest głośno? Jest tu grupa ludzi, którzy będą zwalczać każdego, dopóki nie będą mieli swojego kandydata na fotelu burmistrza. Dla nich nie ma znaczenia, czy ktokolwiek inny zrobi dużo dla tego miasta. I tak zawsze będzie „za mało, źle i nie tak”. Ci ludzie mają swoich popleczników, którzy, niestety, bardzo głośno krzyczą.
Głosy dezaprobaty słychać najbardziej, ale czy spotyka się pani również z głosami poparcia?
Gdyby nie było głosów poparcia, to w zeszłym roku doszłoby do referendum w sprawie odwołania mnie ze stanowiska. Nie byłoby również problemu z zebraniem podpisów pod takim wnioskiem. A rzeczywistość pokazała, że były i to nie z powodu strachu przede mną, jak usiłują niektórzy przekonywać. Uważam, że zwolenników mam więcej niż przeciwników. Tyle, że oni nie krzyczą tak głośno.
Radny Zdzisław Dębek złożył przeciwko pani zawiadomienie na policji, mówiąc, że go pani obraziła na sesji. Czy ta sprawa będzie miała ciąg dalszy?
Odpowiedziałam radnemu w takim samym tonie, w jakim on odnosił się do mnie, od 2 lat. Za swoje słowa przeprosiłam, lecz, jak widać, to dla niego mało. Radny Dębek wskazał właściwą drogę, którą trzeba iść, kiedy ktoś poczuje się urażony. Myślę, że trzeba korzystać z życiowego doświadczenia starszego pana.
Czyli wszelkie spory między łaskarzewskimi władzami znowu będą rozstrzygane w sądzie?
Zachowanie radnego Dębka wskazuje, że tego oczekuje, więc nie mogę go zawieść. (...)
Całość w papierowym i e-wydaniu "TS". (nr 9)
najstarsze
najnowsze
popularne